Kilkuset fanów Ruchu Chorzów przeszło ulicami Chorzowa w manifestacji, podczas której domagali się nowego stadionu dla Ruchu Chorzów. Manifestacja zakończyła się na Rynku.
Kibice Ruchu Chorzów zapowiadali manifestację w związku z przedłużają się procedurą budowy stadionu Ruchu Chorzów. Nieśli transparenty „Kotala grabarz Ruchu”, „Kotala Raus”, „Stadion albo rezygnacja”, „Miałeś budować, a nie rujnować”, „Error 404 Stadium not found” i największy z hasłem „Dotrzymaj słowa, stadion dla Chorzowa”.
Na czele manifestacji szedł Szymon Michałek, twórca profilu na facebooku Stadion dla Ruchu – Cicha 6.com, jeszcze w tym roku kandydat na prezesa Ruchu Chorzów. Wycofał się z tej kandydatury, kiedy nie miał gwarancji odpowiedniego finansowania klubu. Między protestującymi byli też obecni piłkarze Ruchu Chorzów i pełniący obowiązki prezesa klubu Marcin Waszczuk.
Kibice spotkali się na ul. Wolności pod drapaczem chmur i przemaszerowali przez ul. Wolności. Zatrzymali się kilka razy. Między innymi obok restauracji Janusza Patermana, byłego prezesa Ruchu Chorzów. Tam głośno okazali swoje niezadowolenie z jego prezesury.
Kiedy przyszli na Rynek, do manifestujących wyszła Magdalena Sekuła, pełnomocnik prezydenta ds. promocji i aktywizacji społecznej. Zaproponowała, żeby trzech przedstawicieli fanów przyszło do gabinetu prezydenta. Ostatecznie jednak Andrzej Kotala zdecydował się zejść na płytę Rynku.
– Rozumiem Wasze rozgoryczenie. Jesteśmy już na finiszu. W 2016 roku, za Waszą zgodą, zamiast budować, miasto ratowało klub. Mamy wszystkie dokumenty przygotowane. Jesteśmy gotowi do przygotowania przetargu. 12 września (sesja została zwołana nadzwyczajnie – przyp. red.) podczas Sesji Rady Miasta analizować będziemy sposoby finansowania budowy stadionu – mówił do kibiców prezydent.
Kibice nie dowierzali słowom prezydenta. Co rusz krzyczeli: – Złodzieje. – Jesteś oszustem.
Szymon Michałek dbał o to, żeby nie było agresji. – Prezydent do nas wyszedł. Uszanujmy to. Bez przeklinania! – strofował grupę fanów Niebieskich „Simon”. Naciskał prezydenta, żeby zadeklarował, kiedy będzie stadion. Po tym wywiązała się trwająca ponad kwadrans wymiana zdań.
– Od dziewięciu lat obiecuje pan wybudowanie stadionu. Czy jeśli obiecałby pan żonie samochód, to później przyznałby pan, że nie kupi auta, bo zmieniła się sytuacja? – pytał Szymon Michałek
Andrzej Kotala przypominał, że opóźnienia w budowie są dlatego, że kibice chcieli powiększyć muzeum na terenie stadionu. Wszystko trzeba było przeprojektować. – Nie dziwię się, że tu jesteście. Budowa miała być w sierpniu. Jest wrzesień. Teraz mamy nową sytuację finansową – dodawał.
– Nas nie interesują podatki. Nie interesują tabelki. Ja mam pytanie. My chcemy konkretnej daty – naciskał Michałek.
– Żaden odpowiedzialny prezydent nie podpisze żadnej deklaracji. Jestem odpowiedzialny za całe miasto – odpowiadał prezydent Andrzej Kotala.
Prezydent zasugerował, że Szymon Michałek uprawia politykę. Wskazał na hasła na transparentach. – Skąd się wzięły hasła o zamknięciu onkologii? – pytał. – Onkologia jest zawieszona, bo nie ma lekarzy – uściślał. – Kto nakłamał, że są drzewa w parku wycięte? To nie jest polityka? To są kłamstwa! – mówił prezydent.
I dodał:
– Tyle pieniędzy miasto dołożyło do klubu, to jeszcze nikt tyle nie dał!
– My jesteśmy ślązokami. U nas wystarczy, że jak się coś obieca, trzeba tej obietnicy dotrzymać – przypominał przedstawiciel kibiców.
– Bóg mi świadkiem. Chcę ten stadion wybudować. Ale w obecnej sytuacji muszę przeanalizować finanse miasta, bo się zmieniły realia – zakończył Andrzej Kotala.
Po tym prezydent wrócił do ratusza, a kibice kontynuowali zgromadzenie do godz. 18:00.