Trzykrotnie Constract Lubawa – z dwoma Brazylijczykami w składzie – obejmował prowadzenie w hali MORiS, ale Clearex walczył do końca. Po golach Mikołaja Zastawnika i Sebastiana Leszczaka w ostatniej minucie uratował punkt. A mógł nawet wygrać.
Do Chorzowa zawitała rewelacja rozgrywek, beniaminek Constract Lubawa. Zespół z województwa warmińsko-mazurskiego przed tą kolejką miał identyczny dorobek punktowy jak Clearex. Wprawdzie w poprzedniej kolejce został rozgromiony u siebie przez mistrza Rekord Bielsko-Biała (0:9), ale za to na wyjazdach spisywał się świetnie (trzy mecze, trzy zwycięstwa).
Goście – z trzema obcokrajowcami w składzie: hiszpańskim bramkarzem Imanolem Chavezem oraz Brazylijczykami Pedro Silvą i Pedro Henrique – pokazali się w Chorzowie z bardzo dobrej strony. Nie skupiali się – jak wiele zespołów przyjezdnych w meczach w hali MORiS – na obronie i kontratakach. Starali się narzucić Cleareksowi swoje warunki i trzeba przyznać, że – zwłaszcza w I połowie – dominowali.
Tak naprawdę po 20 minutach Constract powinien prowadzić różnicą przynajmniej dwóch bramek. Tymczasem było 1:1. Wiele razy chorzowian ratował Rafał Krzyśka, parując uderzenia rywali. Raz wyręczył go Szymon Łuszczek, blokując w ostatniej chwili Arkadiusza Budzyna.
W 16. minucie goście objęli prowadzenie. Bartłomiej Piórkowski ograł Krzyśkę i wpakował piłkę do pustej bramki. Ten gol wisiała w powietrzu. Clearex wprawdzie też miał okazje (Adam Wędzony, Łuszczek, Maciej Mizgajski), ale zwykle były to zbyt lekkie uderzenia, by sprawić problemy Chavezowi. Hiszpan pokazał klasę, w sobie tylko wiadomy sposób broniąc uderzenie z bliska Przemysława Dewuckiego.
I gdy wydawało się, że Clearex zejdzie do szatni przy stanie 0:1, świetnie zachował się Sebastian Leszczak. Najpierw zatrzymał kontrę lubawian, a później ruszył pod drugą bramkę. Po podaniu Wędzonego uderzył w długi róg, a piłka – po rękach Chaveza – znalazła się w siatce.
Wynik lepszy niż gra – tak można podsumować postawę chorzowian w pierwszej odsłonie. Po zmianie stron futsalowcy Cleareksu wyszli do rywala nieco wyżej. Dwukrotnie bramce Constractu zagroził Dewucki (za drugim razem uderzał nożycami, ale chybił).
Goście nadal byli szalenie niebezpieczni. Krzyśka wygrał pojedynek sam na sam z Budzynem. Jednak w 26. minucie podopieczni Dawida Grubalskiego ponownie objęli prowadzenie. Rozklepali obronę Cleareksu, jeden z piłkarzy Constractu miał tylko wpakować piłkę do pustej bramki, ale gdy składał się do strzału, sfaulował go z tyłu Dewucki. Chorzowianin zobaczył czerwoną kartkę, a do tego sędzia podyktował rzut karny. Na gola zamienił go Pedro Silva, mimo że Krzyśka wyczuł jego intencje.
Clearex mógł wyrównać kilkanaście sekund później. Kontrę wyprowadził Zastawnik, zagrał do Wadima Iwanowa, ale jego strzał obronił Chavez. Podobną sytuację oglądaliśmy kilka minut później. Znów kontra dwa na jeden, podanie Zastawnika i… niecelne uderzenie Wędzonego.
Nie powiodło się z akcji, udało się po stałym fragmencie gry. Strzelał Leszczak, a do piłki ruszyli Mariusz Seget i kapitan Constractu Budzyn. Za moment wtoczyła się do siatki. Kto dotknął jej jako ostatni? – W coś kopnąłem – uśmiechał się Seget. Bramkę zapisano na jego konto.
Dwie minuty później ekipa z Lubawy ponownie cieszyła się z gola. Chorzowianie pozostawili za dużo miejsca Pedro Silvie. Brazylijczyk silnym strzałem nie dał szans Krzyśce. Później zaś trafił także jego rodak – Pedro Henrique, tyle że z rzutu wolnego. Piłkarze z Kraju Kawy po golu na 4:2 zaprezentowali radosny taniec.
Chorzowianie, będąc w bardzo trudnej sytuacji, postawili wszystko na jedną kartę. Trener Mirosław Miozga wprowadził lotnego bramkarza – Zastawnika. Na 50 s przed syreną „Miki” huknął z dystansu i było już tylko 3:4.
Clearex zwietrzył szansę. Zaatakował z pasją. Przed bramką Constractu powstało ogromne zamieszanie, do piłki dopadł Leszczak i wyrównał! Do końca pozostawało jeszcze 29 sekund.
Goście wydawali się zdezorientowani. Ruszyli do ataku i nadziali się na kontrę. Z własnej połowy Mizgajski ruszył na bramkę Chaveza, ale został pociągnięty za koszulkę przez Macieja Maśkiewicza. Sędzia po raz drugi w tym spotkaniu wyciągnął „czerwień”. Clearex miał 12 sekund na rozegranie akcji w przewadze. Niestety… Po zbyt mocnym podaniu Leszczak nie opanował piłki i szansa na zwycięstwo przepadła.
– Constract to bardzo dobra, poukładana drużyna, dynamiczna. Widać, że fizycznie odstawaliśmy od nich, a przecież zawsze to było naszym atutem. Nie umieliśmy złapać tego rytmu, nie dominowaliśmy. Zremisowaliśmy szczęśliwie. Lepiej wziąć punkt po takim meczu, niż przegrać. Gdybyśmy przegrali, Constract odjechałby nam na trzy punkty. Podsumowaniem całego meczu była ostatnia akcja, gdzie gramy czterech na trzech i wykopujemy piłkę w aut – powiedział piłkarz Cleareksu Mariusz Seget.
Nasz zespół awansował na trzecie miejsce (po porażce Gatty Zduńska Wola z GSF Gliwice 4:5), ale może jeszcze zostać wyprzedzony przez AZS UŚ Katowice. W następnej kolejce – 14 grudnia – chorzowianie zagrają w Białymstoku ze Słonecznym Stokiem.
Zobacz galerię z meczu Clearex – Constract. Autorem zdjęć jest Adrian Ślązok.
11. kolejka Futsal Ekstraklasy
Clearex Chorzów – Constract Lubawa 4:4 (1:2)
Bramki: Leszczak dwie (20, 40), Seget (28), Zastawnik (40) – Piórkowski (16), Pedro Silva dwie (26. rzut karny, 30), Pedro Henrique (33. rzut wolny).
Żółte kartki: Dewucki, Mizgajski, Wachuła – Zelma (zawodnik rezerwowy Constractu), Ossowski. Czerwone kartki: Dewucki (26. za faul) – Maśkiewicz (40. za faul).
Clearex: Krzyśka – Mizgajski, Wędzony, Dewucki, Leszczak oraz Wachuła, Łuszczek, Salisz, Zastawnik, Seget, Iwanow.
Constract: Imanol Chavez – Pedro Pereira, Pedro de Silva, Raszkowski, Budzyn oraz Kaniewski, Piórkowski, Maśkiewicz, Łożyński, Ossowski.