Decyzją Ministerstwa Edukacji uczniowie wrócą do szkół najwcześniej 10 kwietnia. Swoimi refleksjami z życia szkoły w czasie epidemii podzielił się z nami Krzysztof Oleś – nauczyciel matematyki z III Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Batorego.
Coś
W Liceum Batorego pusto. Odwołane nie tylko sprawdziany, kartkówki, konsultacje, ale i Festiwal Teatralny, popołudniowe spotkania, wieczorne próby. W budynku obsługa i administracja, oczywiście Dyrekcja z puchnącą (od niecodziennych problemów) głową. Szkoła bez uczniów, uczniowie bez szkoły – zdaniem niektórych sytuacja idealna? Być może.
Zdaniem dyrektor Katarzyny Sikory pewnych trudności nastręcza sytuacja prawna związana z nauczaniem zdalnym, które angażuje zarówno uczniów, jak i rodziców (którzy, nie pozostając obojętnymi, oferują pomoc). W szczególnie trudnej sytuacji wydają się być maturzyści – dla nich bowiem bieżący czas to ostatnia prosta przed maturą. Jak tu szybko, z korzyścią dla wszystkich i zgodnie z przepisami wystawić oceny? One w końcu pojawią się na świadectwie ukończenia szkoły – to przecież ogromna odpowiedzialność, także moralna.
W powietrzu drży jednak coś niepokojącego. To coś narasta od sekretariatu, przez stołówkę, kuchnię, portiernię, 114, 304, bibliotekę, aż po strych. Tęsknota. Za gwarem, sprzeczkami, kłótniami, plotkami; dialogami o funkcji kwadratowej, budowie atomu, trybach warunkowych, starożytności; oglądaniem biegu przez płotki, wymyków, udawania dwutaktu. A może nawet za codziennym zdenerwowaniem? Koleżankami i kolegami, którzy doprowadzają do szału? Niezrozumiałym a nałożonym przez prawo obowiązkiem szkolnym?
Wiele próbuje się przenieść w chmury i internety… Coś klikamy, z kimś gadamy. Belfersko próbujemy coś narzucić (może i bez ocen, może i w nadmiarze), sami ucząc się nowych narzędzi. Ze wsparciem rodziców, którzy sugerują nierzadko jeszcze więcej pracy online. Bo egzaminy, bo matura, bo po powrocie do szkół będzie masakra.
Wicedyrektor Anna Miozga, zaniepokojona koniecznością znalezienia złotego środka między nauczycielem z kredą przy tablicy a e-nauczycielem z kamerą i mikrofonem, zauważa problemy. Bo i sieć przeciążona, bo i komputerów w domach za mało, bo i plecy przy laptopie bolą, bo i oczy zmęczone, bo i pomoce naukowe niestandardowe – a tak naprawdę: całkiem nowe. Koniec tych rymów.
Wiosna za oknem, ale tegoroczny tzw. dzień wagarowicza był smutny.
Krzysztof Oleś