Sobotni mecz w hali MORiS miał dwa oblicza. Po pierwszej połowie futsalowcy Cleareksu powinni prowadzić z Acaną Orłem Jelcz-Laskowice wyżej niż 1:0. Po końcowej syrenie musieli się cieszyć, że nie przegrali.
24 października Clearex Chorzów miał zmierzyć się u siebie z FC Toruń w 9. kolejce Statscore Futsal Ekstraklasy. Jednak jeden z zawodników z Torunia zakaził się koronawirusem, a pozostali trafili na kwarantannę. W miejsce FC wskoczyła Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice (która miała w ten weekend pojechać do Komprachcic, ale także u jej rywala wykryto przypadek zakażenia wirusem SARS-CoV-2).
Clearex i Acana zagrały więc awansem (mecz z 11. kolejki). W pierwszej połowie chorzowianie mieli przewagę, oddali mnóstwo strzałów. Macieja Foltyna próbowali zaskoczyć m.in. Adam Wędzony i Mikołaj Zastawnik, ale bez bramkowego efektu. Za to akcja z 10. minuty powinna być pokazywana na kursach futsalu. Clearex rozegrał rzut rożny po mistrzowsku.
Z narożnika grę wznowił Szymon Łuszczek, Mikołaj Zastawnik wstrzelił piłkę w pole karne, tam Sebastian Brocki odegrał ją do Krzysztofa Salisza, a ten nie dał szans bramkarzowi z Jelcza-Laskowic. Rzadko ogląda się taki zespołowy popis!
W ostatniej minucie powinno być 2:0, ale po kapitalnej „solówce” Sebastiana Leszczaka Wędzony nie zdołał „zamknąć” akcji. A za moment ten sam zawodnik przegrał pojedynek z Foltynem. Szkoda, bo druga połowa miała zupełnie inny przebieg.
Goście ruszyli do ataku, a pod bramką Mateusza Bednarczyka było coraz groźniej. Mocno z dystansu uderzył Mykola Morozow, bliski szczęścia był Jakub Kąkol (minął już bramkarza Cleareksu, ale z ostrego kąta nie zdołał ulokować piłki w siatce), Mykyta Możejko trafił w słupek.
W 32. minucie nic już jednak nie uratowało chorzowian. Możejko zagrał wzdłuż bramki, a Arkadiusz Szypczyński – najskuteczniejszy strzelec zespołu z Dolnego Śląska – wyrównał. Był to jego 10. gol w tym sezonie.
W końcówce jedni i drudzy mieli okazje do przechylenia szali na swoją korzyść. Leszczak potężnie uderzył z rzutu wolnego, ale doskonale spisał się Foltyn. W odpowiedzi Szypczyński przegrał pojedynek sam na sam z Bednarczykiem. Gdy rozpoczęła się ostatnia minuta, bohaterem mógł zostać Tomasz Golly, któremu piłka spadła pod nogi, po błędzie bramkarza gości. Chorzowianin strzelił jednak niecelnie.
Ostatnie sekundy to napór Acany, która była bliska strzelenia gola nr 2. Szypczyński już widział piłkę w siatce, ale jakimś cudem Bednarczyk zdołał ją wygarnąć na linii bramkowej. Goście wykonywali całą serię rzutów rożnych, było jeszcze kilka strzałów, chorzowianie momentami bronili się rozpaczliwie, ale dotrwali do ostatniej syreny.
– Do przerwy powinniśmy prowadzić 3:0, 4:0, całkiem inaczej by ten mecz przebiegał. W miarę upływu czasu Acana coraz bardziej nam zagrażała i stąd te sytuacje. Szkoda, bo ten mecz wyglądał podobnie jak niedawny mecz z Piastem, u siebie – też było wiele sytuacji z naszej strony, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Mamy kapitalnych zawodników, ale nie przekładamy tego na bramki i wyniki. Niestety – podsumował sobotni mecz kapitan Cleareksu Szymon Łuszczek, w wywiadzie z nSport+.
Clearex nadal jest więc niepokonany w Statscore Futsal Ekstraklasie, ale trzeci remis u siebie (po 1:1 z Piastem Gliwice i 3:3 z AZS UŚ Katowice) ma swoje konsekwencje. Chorzowianie utrzymali drugą pozycję, lecz strata do lidera Rekordu Bielsko-Biała wynosi już sześć punktów. Z kolei przewaga nad trzecim Piastem to dwa „oczka” (gliwiczanie rozegrali jednak o jeden mecz mniej).
Następny mecz Cleareksu odbędzie się już we wtorek, 27 października. To zaległe spotkanie z 3. kolejki – z Constractem Lubawa (na wyjeździe, godz. 18.00).
Mecz awansem z 11. kolejki Statscore Futsal Ekstraklasy
Clearex Chorzów – Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice 1:1 (1:0)
Bramki: Salisz (10) – Szypczyński (32).
Clearex: Bednarczyk – Mizgajski, Wędzony, Dewucki, Leszczak oraz Łuszczek, Salisz, Zastawnik, Brocki, Seget, Golly.