Cztery dni temu futsalowcy Cleareksu Chorzów pokonali po kapitalnym meczu mistrza Polski. Niestety w środę nie poszli za ciosem. Po raz pierwszy w tym sezonie przegrali we własnej hali – 2:3 z FC Toruń. Szanse na medal są coraz mniejsze.
Świetny występ z Rekordem Bielsko-Biała podbudował podopiecznych Mirosława Miozgi. Clearex udowodnił, że jest w stanie wygrać z każdym – nawet z zespołem, który przez ponad rok był niepokonany. Jednak w walce o medale Statscore Futsal Ekstraklasy kluczem jest powtarzalność. A tej chorzowianom ostatnio brakowało.
– Zwycięstwo z Rekordem nie będzie mieć żadnej wartości, jeśli stracimy punkty w kolejnych meczach. Zostało pięć kolejek w tym roku, powinniśmy wygrać wszystkie spotkania – przestrzegał kapitan Cleareksu Szymon Łuszczek, który w środę musiał pauzować za kartki.
Niestety już wiadomo, że piłkarze Cleareksu nie zrealizują planu pod tytułem „15 pkt. do końca roku”. W meczu zaległym przegrali z FC Toruń 2:3.
To spotkanie udało się rozegrać dopiero za trzecim podejściem. Zarówno 24 października, jak i 11 listopada drużyna z grodu Kopernika nie była gotowa do gry, z powodu problemów z koronawirusem. W środę torunianie od początku bardzo uważnie bronili dostępu do własnej bramki, Clearex nie potrafił się przebić. Pierwsze minuty to boiskowe „szachy”.
Później po strzale Konrada Jekiełka piłka odbiła się od słupka bramki Cleareksu. Po drugiej stronie aktywny był Sebastian Leszczak, snajper nr 1 Cleareksu. Z rzutu wolnego próbował uderzyć tak jak w sobotnim spotkaniu z Rekordem Bielsko-Biała, ale Krzysztof Iwanek był na posterunku. W następnej próbie Leszczak minął już dwóch obrońców, ale strzelił za lekko.
Ciekawie zrobiło się w końcówce tej części. Najpierw Marcin Mikołajewicz sprawdził czujność Rafała Krzyśki, za moment gości uratowała poprzeczka – po strzale Mariusza Segeta i niezbyt pewnej interwencji Iwanka. Jeszcze dwukrotnie spróbował Leszczak (za pierwszym razem piłkę z bramki wybił Remigiusz Spychalski) i zespoły udały się na przerwę przy wyniku 0:0.
Na gole musieliśmy poczekać do drugiej połowy. Piłka w siatce powinna znaleźć się po kapitalnym uderzeniu z powietrza Mikołaja Zastawnika. Zmierzała w okienko, ale jakimś cudem odbił ją Iwanek. Odpowiedź gości była piorunująca. Przy linii końcowej przedarł się Mikołajewicz, który – jak na rutyniarza przystało – idealnie wyłożył piłkę koledze. Marcin Mrówczyński płaskim strzałem dał prowadzenie FC Toruń.
Clearex ruszył do ataków. Iwanek był zatrudniany regularnie – najpierw przez Sebastiana Brockiego, potem przez Macieja Mizgajskiego. Nic nie chciało wpaść…
Rywale zaczęli mieć problemy z faulami. W niespełna sześć minut drugiej części uzbierali pięć przewinień. Wówczas trener gości Łukasz Żebrowski zdecydował się na odważny manewr – w niektórych akcjach wycofywał bramkarza, by jego ekipa dłużej utrzymywała się przy piłce. Przynosiło to niezły efekt, gracze z Torunia realizowali swój plan. A gdy nadarzyła się okazja do podwyższenia prowadzenia, od razu ją wykorzystali. Znów błysnął Mikołajewicz, który sprytnie uwolnił się spod opieki Zastawnika, a następnie uderzył tuż przy słupku.
W 33. minucie torunianie popełnili szósty faul, co oznaczało przedłużony rzut karny dla Cleareksu. Leszczak zachował zimną krew, posyłając piłkę obok wychodzącego z bramki Iwanka. Następnie trener Mirosław Miozga wycofał bramkarza. Chorzowianie atakowali „5 na 4”, po strzale Zastawnika piłkę na ciało przyjął Spychalski, a Mateusz Waszak kopnął w kierunku pustej bramki gospodarzy. Trafił.
Clearex stać było już tylko na skorygowanie rozmiarów porażki. Leszczak po raz drugi wykorzystał rzut karny z 10 m (tym razem zmienił róg), ale stało się to na dwie sekundy przed syreną.
Chorzowianie przegrali w hali MORiS po raz pierwszy w tym sezonie. Jakie ma to konsekwencje? Clearex praktycznie wypisał się z walki o medale. Trio Constract Lubawa, Piast Gliwice i Rekord Bielsko-Biała gubi punkty bardzo rzadko. Chorzowianie tracą do tych ekip 9-10 pkt. (a Rekord ma jeszcze mecz zaległy).
W niedzielę (29.11.) drużyna Mirosława Miozgi zagra na wyjeździe z beniaminkiem LSSS Team Lębork.
Mecz zaległy z 9. kolejki Statscore Futsal Ekstraklasy
Clearex Chorzów – FC Toruń 2:3 (0:0)
Bramki: Leszczak dwie (33. przedłużony rzut karny, 40. przedłużony rzut karny) – Mrówczyński (23), Mikołajewicz (31), Waszak (39).
Żółte kartki: Brocki – Mrówczyński, Waszak, Spychalski, Jekiełek.
Clearex: Krzyśka – Salisz, Seget, Zastawnik, Brocki oraz Mizgajski, Wędzony, Leszczak, Dewucki, Golly.
FC Toruń: Iwanek – Wojciechowski, Spychalski, Mikołajewicz, Mrówczyński oraz Jekiełek, Waszak, Lewandowski.