Reklama:


Gorzkowska ewakuowana z bazy pod K2. Szczęśliwy finał niebezpiecznej historii

Gorzkowska ewakuowana z bazy pod K2. Szczęśliwy finał niebezpiecznej historii
Magdalena Gorzkowska w trakcie opisywanej sytuacji.Fot.: instagram.com/magdensz

Pakistańska Armia śmigłowcami ewakuowała Magdalenę Gorzkowską z bazy pod K2. Helikopterem przetransportowano ją do Skardu, gdzie aktualnie dochodzi do siebie. Z powodu złego stanu zdrowia musiała przerwać wyprawę.

– Zrobiłam co mogłam, podjęłam próbę zdobycia szczytu w dalekim od ideału stanie zdrowia. Poranek w dniu wyjścia i samopoczucie napawały optymizmem. Niestety wraz z wysokością było tylko gorzej. Zaczęłam zwracać wszystko, włącznie z wodą, lekami, o jedzeniu nie wspominając – opowiada Magdalena Gorzkowska.

Na złe samopoczucie zdrowotne (himalaistka wspominała o tym we wcześniejszym wpisie) nałożyły się problemy sprzętowe. Posłuszeństwa odmówiła czołówka, przez co wszystkie standardowe dla wspinaczki czynności takie jak przepinanie sprzętu i wspinaczka, w kompletnych ciemnościach i w terenie lodowym o nachyleniu 50 stopni stały się bardzo niebezpieczne.

Na szczęście niedaleko był inny himalaista, Oswald Rodrigo Pereira, który pomimo własnych problemów zdrowotnych (odmrożone stopy i dłonie) poczekał na Magdalenę Gorzkowską i razem ruszyli do obozu C1. Na ostatnich 50m dotarli do nich Szerpowie z herbatą i światłem.

– Już wtedy wiedziałam, że muszę ocenić realnie swoje siły i dalsze wyjście w górę jest głupotą. Mój stan był bardzo zły, zadzwoniłam do ubezpieczyciela. Udało się bardzo sprawnie skontaktować z Pakistańską Armią, która dysponuje śmigłowcami i zorganizować helikopter, który zabrał mnie z Bazy – tłumaczy Magdalena Gorzkowska.

Sportsmenka ze Śląska została ewakuowana do miejscowości Skardu, gdzie obecnie dochodzi do siebie. Czuje się już lepiej, a jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

– Samo zmniejszenie wysokości dało mi ogromną poprawę zdrowia. Po raz pierwszy od 5 dni mam apetyt i ustał ból. Dałam z siebie wszystko, nic więcej zrobić na tej wyprawie nie mogłam. Dziękuję Wam z całego serca, że byliście ze mną – kończy Magdalena Gorzkowska.

Jeszcze więcej wiadomości z Chorzowa