13 bramek, żółte i czerwona kartka, przedłużone rzuty karne – w tym spotkaniu było wszystko! Po raz drugi w tym sezonie Clearex pokonał aktualnie najlepszą drużynę w kraju Rekord Bielsko-Biała. Chorzowianie zagrają w półfinale Pucharu Polski.
Clearex to jedyna polska drużyna, która w tym sezonie znalazła sposób na Rekord (mistrz Polski i lider Statscore Futsal Ekstraklasy). W listopadzie 2020 r. pokonał bielszczan w Ekstraklasie 6:4. Przed ćwierćfinałowym pojedynkiem w Pucharze Polski wydawało się jednak, że o powtórkę będzie ciężko.
W chorzowskim zespole kontuzje leczą Daniel Krawczyk, Mariusz Seget oraz bramkarz Miłosz Burza. Do tego jeden z zawodników zakaził się koronawirusem. Trener Mirosław Miozga stwierdził przed meczem, że ma do dyspozycji zaledwie ósemkę graczy z pola, w tym dwóch juniorów (Rotuski, Jankowski).
Nieoczekiwanie jednak pojawił się ten dziewiąty. W składzie znalazł się bowiem Mikołaj Zastawnik (w styczniowym meczu reprezentacji w Portugalii doznał kontuzji kolana). Wydawało się, że „Majki” będzie szykowany dopiero na któryś z kolejnych meczów ligowych, tymczasem w środowym meczu kilka razy pojawił się na boisku i zrobił sporo dobrego. Ale po kolei…
Początek ćwierćfinału był dla Cleareksu najgorszy z możliwych. Już w 61. sekundzie chorzowianie stracili gola. Matheus urwał się przy linii bocznej Przemysławowi Dewuckiemu, a następnie w sytuacji sam na sam „położył” Rafała Krzyśkę i skierował piłkę do siatki.
W kolejnych minutach pachniało kolejnym golem dla mistrza Polski. Później jednak doszło do zaskakującego zwrotu. Clearex wyrównał po akcji Dewuckiego, który zagrał wzdłuż bramki, zaś Adam Wędzony na raty pokonał Bartłomieja Nawrata. Ten gol dodał chorzowianom skrzydeł.
Po podaniu Szymona Łuszczka Sebastian Leszczak popisał się sprytnym uderzeniem piętą, kompletnie zaskakując golkipera z Bielska-Białej. Na 3:1, po ładnej indywidualnej akcji, podwyższył Sebastian Brocki. Później zaś padł najbardziej kuriozalny gol w tym meczu – po strzale Leszczaka piłka odbiła się od słupka, dobijał Robert Rotuski… Poprzeczka, plecy bramkarza Rekordu i dobitka Rotuskiego – na 4:1!
Dodajmy, że w końcówce pierwszej połowy nastąpiła zmiana w bramce Cleareksu. Rafał Krzyśka został trafiony piłką w okolice oka. Między słupki wszedł Mateusz Bednarczyk.
Powtórzyła się sytuacja z meczu ligowego, gdy Clearex również miał trzy gole przewagi po pierwszej części (5:2). Wówczas chorzowianie po przerwie szybko stracili dwie bramki i do końca była nerwówka. Dziś scenariusz nieco się różnił, jednak emocje porównywalne – ogromne!
Bielszczanie zaatakowali, ale zostali skontrowani przez Leszczaka. Gospodarze bronili się heroicznie, m.in. Krzysztof Salisz wybił piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Artura Popławskiego z rzutu wolnego. Clearex nie uniknął błędów. Wędzony stracił piłkę w środku pola i Matheus zdobył drugą bramkę dla Rekordu.
Kolejne minuty to znów napór gości i… kolejna kontra Cleareksu. Łuszczek wyłożył piłkę Zastawnikowi, a ten nie dał szans Nawratowi. Rekord szybko się odgryzł – Paweł Budniak asystował, Michał Marek płaskim strzałem zmniejszył różnicę (6:3).
W 33. minucie chorzowianie popełnili szóste przewinienie, które skutkowało przedłużonym rzutem karnym. Alex Viana przegrał pojedynek z Bednarczykiem, ale sędzia zarządził powtórkę. Jego zdaniem bramkarz wyszedł zbyt daleko (czego nie potwierdziła powtórka!). Na ławce Cleareksu zawrzało. Nie wytrzymał trener Mirosław Miozga, który najpierw zobaczył żółtą kartkę, a później czerwoną.
W drugiej próbie Viana znów nie zdołał pokonać Bednarczyka. Przestrzelił! Fani Cleareksu nie mogli się uspokoić ani na moment, bo w następnej akcji Brazylijczyk w końcu znalazł drogę do siatki i zrobiło się tylko 6:4. A mogło być 6:5, gdyby Rekord wykorzystał kolejny przedłużony rzut karny. Popławski przegrał jednak pojedynek z Bednarczykiem, który w II połowie zanotował wiele udanych interwencji.
Clearex miał nie tylko dobrego bramkarza, ale przede wszystkim świetnie dysponowanego Leszczaka, który w 37. minucie znów popisał się zabójczą kontrą. A gdy Rekord wycofał Nawrata, pokarał rywali raz jeszcze, kompletując „czteropak”. W ostatniej minucie bielszczanie (Viana) skorygowali wynik na 8:5.
– Mecze z Rekordem to osobna liga. Emocje, kartki, karne, wszystko tu się dzieje. Każdy chce wygrać, coś komuś udowodnić. Weszliśmy w mecz słabo, a później to się odmieniło. Przejęliśmy inicjatywę. Co Rekord miał sytuację, to myśmy mu strzelili bramkę i tak powietrze z nich schodziło. Chwała chłopakom! Kapitalny mecz wszystkich, na początku graliśmy szóstką w polu, potem poratował nas Mikołaj Zastawnik. Takiego wyniku nikt się nie spodziewał – podsumował spotkanie trener Mirosław Miozga.
Bohater ćwierćfinału Sebastian Leszczak przyznał, że zwycięstwo z Rekordem smakuje szczególnie.
– Zwycięstwo z takim przeciwnikiem jak Rekord cieszy nas bardzo. Od wielu lat rywalizujemy z nimi i pokazujemy, że możemy z nimi powalczyć. Może na dłuższą metę, w przeciągu całego sezonu, są drużyną lepszą, ale teraz cieszymy się pucharową wygraną. Przed nami półfinał, czekamy na rywala i jedziemy dalej! – powiedział Leszczak w rozmowie z „Chorzowianinem”.
W półfinale Pucharu Polski oprócz Cleareksu są także: LSSS Team Lębork, Piast Gliwice oraz Red Dragons Pniewy. „Czerwone Smoki” wyeliminowały obrońcę trofeum Constract Lubawa (5:2 po dogrywce).
Ćwierćfinał Pucharu Polski
Clearex Chorzów – Rekord Bielsko-Biała 8:5 (1:1)
Bramki: Wędzony (12), Leszczak cztery (16, 27, 37, 38), Brocki (16), Rotuski (18), Zastawnik (30) – Matheus dwie (2, 8), Marek (31), Alex Viana dwie (34, 40).
Żółte kartki: Brocki, Wędzony, Dewucki, Bednarczyk, Miozga (trener) – Janovsky, Matheus. Czerwona: Miozga (trener).
Clearex: Krzyśka (18. Bednarczyk) – Łuszczek, Salisz, Dewucki, Wędzony oraz Leszczak, Brocki, Rotuski, Jankowski, Zastawnik
Rekord: Nawrat – Surmiak, Matheus, Alex Viana, Janovsky oraz Popławski, Budniak, Kubik, Biel, Marek.