„Niebieskie” zagrały z walczącą o mistrzostwo MOL Ligi Iuventą Michalovce w dość niefortunnym momencie – w trakcie meczowego maratonu. Walkę nawiązały tylko w pierwszej połowie. Trenera Ruchu martwią urazy kolejnych dwóch zawodniczek.
Aż siedem meczów w marcu, w tym pięć w ciągu jedenastu dni. Tak napiętego terminarza nie pamiętają chyba nawet najstarsi kibice Ruchu. Nie byłoby tego problemu, gdyby w styczniu MOL Liga grała zgodnie z planem. Koronawirus storpedował jednak dwie kolejki, a zaległości odrabiane są właśnie marcu.
Jedną z nich był środowy mecz KPR Ruch Chorzów z bijącą się o mistrzostwo ligi czesko-słowackiej Iuventą Michalovce. Słowaczki przyjechały do hali MORiS jak po swoje, zwycięstwo dawało im awans na pozycję lidera.
„Niebieskie” z jednej strony chciały postawić się jednemu z faworytów MOL Ligi, z drugiej jednak musiały pamiętać o tym, jaki jest cel główny na ten sezon – mistrzostwo polskiej I ligi. Drużyna ma ostatnio problemy kadrowe, a w perspektywie – już za 17 dni – kluczowy mecz sezonu, z MTS Żory (prawdopodobnie zadecyduje o tym, kto wygra grupę B i wystąpi w turnieju mistrzyń).
Trener Jarosław Knopik stanął więc przed niełatwą decyzją. Postanowił oszczędzić dwie podstawowe rozgrywające Marcelinę Polańską i Polinę Masałową (obie zagrały tylko w pierwszym kwadransie). Nie mógł wystawić Natalii Stokowiec i Agnieszki Iwanowicz (z powodu kontuzji), a także Czeszki Anety Kavalovej.
– Naszym priorytetem jest I liga i awans do Superligi. W sobotę mamy mecz w I lidze, dlatego ten dzisiejszy był traktowany trochę tak, żeby go rozegrać, żeby tylko nikomu nic się nie stało – przyznała Monika Ciesiółka, bramkarka Ruchu.
„Niebieskie” zaczęły w dobrym stylu, piękną bramką wynik otworzyła Polańska, poprawiła Natalia Kolonko. W 7. minucie Ruch prowadził 3:2, jednak później mistrz Słowacji pokazał to, z czego słynie – doskonałą grę w obronie. Efekty przyszły szybko. Iuventa odskoczyła na pięć bramek (5:10 z perspektywy gospodyń).
Podopieczne Jarosława Knopika, m.in. dzięki świetnie broniącej Ciesiółce, zdołały nieco zmniejszyć stratę. Po rzucie Michaliny Gryczewskiej w 29. minucie Ruch przegrywał 9:12, na przerwę schodził przy stanie 9:13.
Zobacz zdjęcia z meczu Ruch – Iuventa
Fot. Marcin Bulanda
O ile za pierwszą część trener mógł pochwalić „Niebieskie”, o tyle po zmianie stron Michalovce podkręciły tempo i łatwo powiększały przewagę. Między 40. a 52. minutą Ruch nie potrafił zdobyć gola (z 13:20 zrobiło się 13:27). Fatalny fragment zakończyła… bramkarka Dagmara Knapik – rzutem przez całe boisko, gdy Słowaczki grały siódemką w polu (później zrobiła to raz jeszcze).
Iuventa udowodniła, że jest klasowym, bardzo wyrównanym zespołem. Wszystkie zawodniczki z pola (12) wpisały się na listę strzelczyń. Mistrz Słowacji triumfował w hali MORIS 32:18 i awansował na pierwsze miejsce w MOL Lidze. Natomiast Ruch spadł na 11. pozycję w tabeli.
Po środowym spotkaniu trener Ruchu ma niestety nowe zmartwienia. Dwie zawodniczki zgłosiły urazy.
– Bałem się bardzo o zdrowie zawodniczek. Niestety… Natalia Doktorczyk ma problem z kostką. Miejmy nadzieje, że niegroźny i wróci szybko do gry. Martwimy się także o Viktorię Tyszczak, która zeszła z boiska, utykając. Tego się baliśmy, to jest teraz dla nas przekleństwem – mówił nam szkoleniowiec „Niebieskich”.
W najbliższy weekend Ruch zagra dwa mecze w hali MORiS. Najpierw z ChKS PŁ Łódź w I lidze (sobota, godz. 20), później zaś ze Slavią Praga w MOL Lidze (niedziela, godz. 18).
Mecz zaległy z 16. kolejki MOL Ligi
KPR Ruch Chorzów – Iuventa Michalovce 18:32 (9:13)
Ruch: Ciesiółka, Knapik 2 – Jasinowska 2, Wilczek, Polańska 1, Tyszczak 2, Kolonko 5, Doktorczyk 2, Masiuda 1, Kiel 1, M. Gryczewska 2, Radlak, Grabińska, Masałowa.
Iuventa: Almeida, Yablonska-Bobal – Dmytrenko 4, Popovcova 3, Rebicova 3, Trifunović 1, Trunkova 3, Kohuch 1, Holejova 4, Wollingerova 1, Bajciova 3, Radović 3, Godec 5, Abilda 1.