Połowa drogi za Ruchem. Niebiescy wygrywają z Radunią i meldują się w finale

Połowa drogi za Ruchem. Niebiescy wygrywają z Radunią i meldują się w finale
Niebiescy wykonali już połowę planu. O awans zagrają z groźnym Motorem.fot. Marcin Bulanda

Ruch Chorzów pokonał połowę drogi do upragnionego awansu. Niebiescy po niezwykle trudnym meczu i golu w dogrywce pokonali Radunię Stężyca 1:0 (0:0). W niedzielę zmierzą się z rozpędzonym Motorem Lublin.

Kibice, którzy stawili się wczoraj na Cichej aby wspierać drużynę prowadzoną przez Jarosława Skrobacza przeżyli prawdziwy dreszczowiec. Radunia od samego początku postawiła gospodarzom twarde warunki i niewątpliwie chciała opuścić Chorzów z wygraną. Szczególnie w trakcie drugiej połowy Niebiescy mieli wiele znakomitych okazji do objęcia prowadzenia, niestety zmarnowanych. Do wyłonienia zwycięzcy konieczna była dogrywka. Kiedy wszystko wskazywało na to, że oba zespoły przystąpią do konkursu rzutów karnych w 119. minucie. Janoszka dośrodkował piłkę z rzutu wolnego w pole karne gości, tam miejsce zrobił sobie Daniel Szczepan i głową umieścił futbolówkę w siatce.

– To był bardzo trudny, ciężki mecz. Myślę, że nikomu nie muszę tego mówić. Mieliśmy rzeczywiście w przerwie do siebie trochę pretensji o to, że przede wszystkim po odbiorze graliśmy zbyt pewni siebie albo byliśmy rzeczywiście po prostu nerwowi. Goście przez to często przejmowali piłkę, a my mieliśmy problem z tym żeby ją odzyskać. W drugiej połowie przyspieszyliśmy, zagraliśmy agresywniej – analizował na konferencji pomeczowej trener Jarosław Skrobacz. – Bałem się tej dogrywki, bałem się też tej końcówki, bo sytuacje, które mieliśmy mogły dać nam prowadzenie. Strzeliliśmy bramkę w najlepszym dla nas momencie, choć ostatnie trzy minuty trwały dla mnie jak piętnaście. Musimy tonować nastroje, wyciszyć się, zregenerować, bo to dopiero pierwsza połowa. Druga będzie w niedzielę – dodaje.

Finał z rozpędzonym Motorem

Mecz finałowy Ruch rozegra już w niedzielę o 17.00. Rywalem Niebieskich będzie Motor Lublin, który wygrał wczoraj na wyjeździe z Wigrami Suwałki aż 0:4 (0:2). Podopieczni Marka Saganowskiego otworzyli wynik spotkania już w 9. minucie. Do siatki trafił Swędrowski, a kilkanaście minut później podwyższył Maciej Firlej. W drugiej połowie trafienie dołożył Sędzikowski, a wygraną przypieczętował w 72. minucie Paweł Moskwik. Lublinianie pokazali, że są w świetnej dyspozycji, a dodatkowo więcej minut w nogach będą mieli chorzowianie. Ruch z kolei może ponownie cieszyć się z atutu gry w roli gospodarza.

– Teraz musimy skupić się na taktyce, analizie i regeneracji. Tak do tego meczu podejdziemy. Chcemy zyskać jak największą świeżość na niedzielę i nie widzę innej opcji – stwierdził krótko Jarosław Skrobacz.

Jeszcze więcej wiadomości z Chorzowa

Reklama:

Najnowsze wiadomości