Po szesnastu porażkach z rzędu w PGNiG Superlidze Kobiet piłkarki ręczne Ruchu Chorzów w końcu zdołały się przełamać. W Markach pokonały mistrza Ukrainy Galiczankę Lwów 31:23.
Galiczanka kilka dni temu zapewniła sobie grę w czołowej „szóstce” PGNiG Superligi Kobiet. Ruch ma w tym sezonie inny cel – utrzymanie w elicie. Niestety w 16 poprzednich spotkaniach nie zdobył ani jednego punktu.
Chorzowianki skazywane były na pożarcie, ale w Markach (w tym mieście zespół z Ukrainy występuje w roli gospodarza) pokazały pazur. Od początku postawiły twarde warunki mistrzyniom Ukrainy. Po golach Poliny Masałowej, Marceliny Polańskiej i Natalii Doktorczyk objęły prowadzenie 3:1. W kolejnych minutach utrzymywały minimalną przewagę, prowadził różnicą jednej lub dwóch bramek.
„Niebieskie” dzielnie radziły sobie nawet w osłabieniu – po karach dla Nadii Bury i Doktorczyk. Dobrze funkcjonował rzut z dystansu, czyli element, który jest piętą achillesową chorzowianek. W ten sposób bramki zdobywała głównie Paula Masiuda (trzy trafienia), a także Marcelina Polańska.
W 20. minucie przewaga Ruchu wzrosła do trzech bramek (13:10), gdy Karolina Jasinowska pokonała golkiperkę Galiczanki. Niestety od tego momentu chorzowianki się zablokowały. Ukraiński zespół wyczuł szansę. Najpierw dwa razy trafiła Władysława Slobodian, a po dwóch akcjach Ludmiły Martyniuk lwowianki wyszły na prowadzenie 14:13.
To mógł być punkt zwrotny, jednak Ukrainki w krótkim odstępie czasu złapały dwie kary (Prokopiuk, Holinska). Ruch świetnie to wykorzystał. Natalia Doktorczyk z rzutu karnego doprowadziła do remisu, za moment trafiła z gry, a po bramce Jasinowskiej „Niebieskie” uciekły na „plus dwa”. Straciły połowę przewagi po rzucie Diany Dmytryszyn, ale z pierwszej połowy – wygranej 16:15 – i tak mogły być zadowolone.
Podopieczne Ivo Vavry doskonale rozegrały początek drugiej odsłony. Wynik podwyższyła Patrycja Wiśniewska, a po kolejnych dwóch karach dla lwowianek trafiały: Doktorczyk z karnego, Masałowa oraz Jasinowska (20:15). Poirytowany postawą swoich zawodniczek trener Galiczanki Witalij Andronow poprosił w 35. minucie o przerwę.
Ruch miał pięć bramek przewagi, ale do końca pozostawało aż 25 minut. Pamiętając jego poprzednie mecze i kosztowne przestoje, tylko szaleniec zacząłby w tym momencie świętowanie. Ale „Niebieskie” w sobotę zrobiły to, czego nie potrafiły przez cały sezon. Utrzymały wysoki poziom do samego końca!
Nie byłoby to możliwe bez kapitalnie spisującej się Kai Gryczewskiej. Bramkarka wielokrotnie frustrowała rywalki, pobudzając jednocześnie koleżanki z zespołu do jeszcze lepszej gry.
Dwa ważne trafienia zanotowała Patrycja Wiśniewska, skrzydłowa Ruchu. W 43. minucie było już 23:16 dla chorzowianek. Późnej „Niebieskie” dwukrotnie musiały grać w osłabieniu (Doktorczyk, Wiśniewska), ale nie straciły ani cząstki dużej przewagi. Było 25:18, 26:19, 27:20…
A gdy Galiczanka miała w końcu okazję na zmniejszenie różnicy do pięciu goli, to fenomenalną interwencją – na 5 minut przed syreną – popisała się Kaja Gryczewska, która zastopowała Katerynę Kozak w sytuacji sam na sam. To była akcja meczu!
Ruch nie wypuścił już korzystnego wyniku z rąk. Wygrał w Markach 31:23, wreszcie zapisując na koncie pierwsze trzy punkty w Superlidze. Strata do kolejnych ekip nadal jest ogromna (11 pkt.), ale miejmy nadzieję, że pierwszy sukces uskrzydli podopieczne Ivo Vavry. W przyszły weekend – 26 lutego – zagrają one w hali MORiS z MKS PR Urbis Gniezno (godz. 17.00).
MVP meczu – Polina Masałowa (Ruch)
Najlepsza zawodniczka Galiczanki – Diana Dmytryszyn
17. seria PGNiG Superligi Kobiet
Galiczanka Lwów – KPR Ruch Chorzów 23:31 (15:16)
Galiczanka: M. Poliak, Mykoliuk, Saltaniuk – Diaczenko 4, Zdrila, Holinska, Tkacz 1, Markewycz 1, Prokopiak 2, Martyniuk 4, Slobodian 3, Kozak 1, Melekescewa, Dmytryszyn 7, T. Polak.
KPR Ruch: Ciesiółka, K. Gryczewska – Jasinowska 8, Sytenka 1, Polańska 4, Masiuda 4, Bury, Iwanowicz 1, Kolonko, Doktorczyk 4, Wiśniewska 4, Kiel, Bondarenko, Stokowiec, Masałowa 5, Kalyhina.