„Prezent” drogo ich kosztował. Clearex przegrał w Opolu

„Prezent” drogo ich kosztował. Clearex przegrał w Opolu
Mecz w Opolu był dla Cleareksu już jedenastym z rzędu bez zwycięstwaFot. Adrian Ślązok

Mocno osłabiony Clearex miał w spotkaniu z Dremanem Opole Komprachcice uważnie się bronić i szukać okazji do kontrataków. Niestety chorzowianie podarowali rywalom gola, a w drugiej połowie dali się zaskoczyć po raz drugi.

– Mam nadzieję, że w końcu będziemy w pełnym składzie – mówił po poprzednim spotkaniu Cleareksu, z Widzewem Łódź, trener chorzowian Rafał Krzyśka. Niestety, problemy kadrowe w jego zespole to „niekończąca się historia”.

Do Opola na mecz z Dremanem chorzowianie pojechali bez Piotra Ćwielonga, który doznał kontuzji w meczu z Widzewem. Zabrakło także Szymona Łuszczka. Kapitan odpokutował karę po ósmej żółtej kartce, ale z powodu urazu nie był w stanie pomóc drużynie.

Clearex miał tak „wąski” skład, że pierwszą połowę rozegrał, korzystając tylko z dwóch zmienników. Podopieczni Rafała Krzyśki nastawili się na uważną grę w obronie i szukanie okazji do kontrataków. Początkowo dobrze realizowali taktykę. W 7. minucie Maciej Mizgajski ruszył z kontrą i silnym uderzeniem zmusił do wysiłku Siergieja Burduję.

Niestety pięć minut później chorzowianie popełnili fatalny w skutkach błąd, a w zasadzie dwa błędy w jednej akcji. Najpierw Mizgajskiemu piłkę odebrał Arkadiusz Szypczyński, który ruszył na bramkę Cleareksu. Poza pole karne wybiegł Kacper Burzej, chcąc zażegnać niebezpieczeństwo.

Niestety bramkarz chorzowian wybił piłkę wprost pod nogi Kamila Kucharskiego. Za taki „prezent” gospodarze mogli tylko podziękować i zrobić swoje. Zawodnik Dremana ze spokojem posłał piłkę do pustej bramki. W końcówce tej części gospodarze przycisnęli, starali się podwyższyć wynik. Burzej miał mnóstwo roboty po strzałach m.in. Wadima Iwanowa i Tomasza Czecha.

W drugiej połowie trener Krzyśka wpuścił na boisko także Aleksandra Hartsteina i Łukasza Borkowskiego. Obaj mogli zmienić wynik. Najpierw lewą nogą uderzył Hartstein, później świetną okazję miał Borkowski, któremu piłkę wyłożył Mariusz Seget. Jednak w obu przypadkach pewnie interweniował Burduja.

Hartstein raz jeszcze strzelał z dystansu. Pomylił się nieznacznie. Można było odnieść wrażenie, że chorzowianie są bliscy zdobycia bramki wyrównującej, a tymczasem… stracili gola. Denys Błank, młodzieżowy reprezentant Ukrainy, uderzył w długi róg, pokonując Burzeja.

W końcówce trener Krzyśka wycofał bramkarza, wprowadzając do gry „lotnego” (Przemysław Dewucki). Po kilku sekundach mogło to się zakończyć katastrofą. Chorzowianie stracili piłkę przed własnym polem karnym. Czech miał przed sobą tylko Sebastiana Brockiego, ale… trafił w jego plecy.

Za moment Clearex mógł odpowiedzieć. Mizgajski podał do Segeta, jednak ten nie „zamknął” akcji. Jeszcze na kilkanaście sekund przed końcem strzelał Dewucki, dobijał Seget… Widzowie, którzy oglądali transmisję w Pilot WP, otrzymali informację, że padł gol, a mecz zakończył się wynikiem 2:1. W rzeczywistości Seget nie trafił w bramkę, a Dreman pokonał Clearex 2:0.

Pięciokrotni mistrzowie Polski pozostają na czternastym (spadkowym) miejscu, ze stratą 2 pkt. do Legii Warszawa i 3 pkt. do AZS UŚ Katowice. W następnym meczu, 1 kwietnia (godz. 17.00), Clearex zagra w hali MORiS z mistrzem Polski Piastem Gliwice.

25. kolejka FOGO Futsal Ekstraklasy
Dreman Opole Komprachcice – Clearex Chorzów 2:0 (1:0)
Bramki:
Kucharski (12), Błank (29).
Żółte kartki: Deyvisson – Borkowski, Seget.
Dreman: Burduja – Felipe Deyvisson, Grzywa, Czech, Iwanow oraz Makowski, Kucharski, Błank, Szypczyński, Parra.
Clearex: Burzej – Mizgajski, Jankowski, Brocki, Dewucki oraz Dubiel, Seget, Hartstein, Borkowski.

Jeszcze więcej wiadomości z Chorzowa