Sytuacja stadionu Ruchu Chorzów nadal nie jest rozstrzygnięta. Klub ma coraz mniej czasu na złożenie wniosku licencyjnego na przyszły sezon, a otrzymanie zezwolenia jest związane z przyszłością obiektu.
Ostatnie miesiące są dla wszystkich związanych z Ruchem Chorzów prawdziwą huśtawką nastrojów. Z jednej strony kibice mogą cieszyć się z dobrej formy sportowej drużyny, która obecnie walczy o awans do Ekstraklasy, plasując się na pozycji wicelidera w ligowej tabeli. Cień na tę sferę kładzie jednak sytuacja związana ze stadionem, która może zaważyć na dalszych losach klubu. Przypomnijmy, że w styczniu obiekt został wyłączony z użytku z powodu pęknięcia jednej z wież oświetleniowych, która ostatecznie została wycięta. Stadion Ruchu nie spełnia wymogów licencyjnych, dlatego chorzowianie od początku rundy wiosennej mecze domowe rozgrywają na obiekcie Piasta Gliwice.
Po świeczkach nie ma już śladu
Zgodnie z zapowiedziami Miejski Ośrodek Rekreacji i Sportu w Chorzowie zrealizował powierzone zadanie polegające na usunięciu pozostałych wież oświetleniowych. Firma, która została wynajęta do tej czynności miała uporać się z całością prac do Wielkiej Soboty. Całość procesu przebiegła sprawniej niż zakładano i ostatecznie „świeczki” zniknęły z panoramy miasta.
MORiS został zobowiązany także do montażu nowego oświetlenia. Podczas sesji Rady Miasta w ubiegłym tygodniu dyrektor ośrodka Alina Zawada przedstawiła także dotychczasowe ustalenia w tym zakresie.
– Koszty wyniosą łącznie niecałe 5 mln zł. Będziemy na pewno prosić o zwiększenie środków budżetowych, bo przy tych, które obecnie mamy, nie będziemy w stanie ogłosić postępowania przetargowego – tłumaczyła dyrektor MORiS.
Dalsza dyskusja samorządowców postawiła jednak pod znakiem zapytania montaż nowego oświetlenia, bowiem to nie wystarczy do tego, aby Ruch w przyszłym sezonie mógł grać na Cichej 6.
Klub pod presją w związku z licencją
Zgodnie z przepisami, do 15 kwietnia br. Ruch musi złożyć do komisji wniosek o uzyskanie licencji na przyszły sezon. Obecna sytuacja sprawia jednak, że Niebiescy mogą jej nie otrzymać – nie chodzi tu tylko o zezwolenie na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej w przypadku awansu, ale także choćby o występy na boiskach pierwszoligowych. Sam montaż nowych jupiterów to jedna sprawa. Obiekt, aby spełnić wymogi potrzebuje inwestycji o wartości rzędu od 25 do 30 mln zł. Taką wycenę przedstawiła Sewerynowi Siemianowskiemu dyrektor MORiS Alina Zawada. Klub mógłby w przyszłym sezonie otrzymać licencję i dalej występować na zastępczym obiekcie, ale warunkiem jest przedstawienie komisji konkretnego planu powrotu na macierzysty obiekt.
– Żeby dostać licencję na grę w Ekstraklasie i 1. lidze i innych, jeżeli korzysta się z obiektu zastępczego, konieczne jest posiadanie planu powrotu na swój stadion. Tu jest już ostatni dzwonek, bo 15 kwietnia musimy wysyłać papiery do komisji licencyjnej. Musimy podpisać ewentualną umowę na przyszły sezon z Piastem. Tu jest alarm, największego czerwonego koloru. Ten problem cały czas narastał i on za chwilę pęknie – mówił prezes Ruchu Chorzów Seweryn Siemianowski.
Takie przedstawienie sytuacji wywołało gorącą dyskusję. Z mównicy płynął przekaz, że inwestowanie w obecny stadion kolejnych kilkudziesięciu milionów mija się z celem. W trakcie Sesji Seweryn Siemianowski poinformował, że odbył rozmowy z ministrem sportu i turystyki Kamilem Bortniczukiem. Miał on zadeklarować wsparcie w wysokości 100 mln zł z funduszu inwestycji strategicznych, pod warunkiem, że miasto wyłoży drugie tyle.
– Rozmawialiśmy wczoraj z prezesem na temat budowy stadionu i wymogów licencyjnych. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że obecny obiekt dobiega do końca swojej technicznej i fizycznej wytrzymałości i nie ma sensu go reanimować. Pozyskanie dotacji jest niezbędne do tego, abyśmy mogli unieść tę finansową inwestycję. Nie mam magika, który by sprawił, że w mieście pojawi się 200 mln zł, który sprawi, że będziemy mogli to zrobić sobie spacerkiem – oznajmił wiceprezydent Marcin Michalik.
Sprawą Ruchu zainteresował się szef polskiego rządu
W ostatnich tygodniach sytuacja związana ze stadionem Ruchu Chorzów odbiła się szerokim echem w przestrzeni publicznej. Zainteresowanie sprawą zaczęli wykazywać politycy szczebla centralnego. Dyskusje na temat stadionu toczył Donald Tusk podczas spotkań na Śląsku ze swoimi wyborcami. Były premier otrzymywał pytania od przedstawicieli kibiców, w tym prowadzącego sektor rodzinny Szymona Michałka. Wczoraj podzielił się on informacją, że spotkał się z Mateuszem Morawieckim, a także z szefem resortu sportu i turystyki.
– Premier Mateusz Morawiecki zapewnił, że jego rząd jest w stanie współfinansować budowę nowego stadionu Ruchu kwotą nawet 100 mln złotych. Dodatkowo już teraz mógłby przekazać środki w wysokości 20-30 mln zł na przygotowanie terenu pod budowę, w tym na rozebranie starego stadionu – relacjonował za pośrednictwem Facebooka Szymon Michałek.
W poście czytamy, że prezydent Andrzej Kotala jest zaproszony przez szefa rządu do Warszawy na rozmowy dotyczące stadionu. Włodarze Chorzowa na razie nie potwierdzili tych informacji.