W meczu w Warszawie Dominik Jankowski zdobył bramkę już w 18. sekundzie. Później futsaliści Cleareksu prowadzili raz jeszcze. Jednak w drugiej połowie przewaga Legii była bezdyskusyjna. Po porażce 3:7 chorzowianie są jedną nogą w I lidze.
Chorzowianie jechali do Warszawy z nadzieją na przełamanie (na zwycięstwo w Ekstraklasie czekają od ponad czterech miesięcy). Trener Rafał Krzyśka miał wreszcie większe pole manewru, bo do składu wrócili Mariusz Seget, Szymon Łuszczek i Łukasz Borkowski.
Lepiej spotkania z Legią Clearex rozpocząć nie mógł. Już w 18. sekundzie Dominik Jankowski silnym uderzeniem w długi róg pokonał Tomasza Warszawskiego.
Podopieczni Rafała Krzyśki ustawili się głęboko w obronie, szukając okazji do skontrowania Legii. Jednak pierwsza czwórka gospodarzy – z Brazylijczykiem Andre Luizem i Portugalczykiem Rui Pinto – łatwo dochodziła do pozycji strzeleckich. W 3. minucie Pinto wyrównał.
Clearex odzyskał prowadzenie dzięki Sebastianowi Brockiemu, który znalazł się przed Warszawskim i uderzył z półobrotu. Za moment Maciej Mizgajski sfaulował w polu karnym Davidsona Silvę. Sędzia podyktował rzut karny dla Legii, który wykonywał Mariusz Milewski. Weteran w ekipie ze stolicy przegrał jednak pojedynek z Kacprem Burzejem.
Później bramkarza Cleareksu uratowała poprzeczka po strzale Milewskego, ale w 15. minucie Legia wyrównała. Strzelał Andre Luiz, a Burzej mógł zachować się nieco lepiej. Przepuścił piłkę pod łokciem.
W końcówce tej części najpierw Davidson Silva trafił w poprzeczkę, a potem Mizgajski w słupek. Była także kontrowersja – Łukasz Borkowski w sytuacji sam na sam oddał strzał (niecelny), po czym został staranowany przez Warszawskiego. Gwizdek sędziowski milczał…
Drużyny schodziły do szatni przy stanie 2:2. Legia miała więcej okazji, ale wynik pozostawał sprawą otwartą. Niestety złą wiadomością dla Cleareksu była kontuzja Brockiego, który nie wrócił już na parkiet.
Tak jak pierwszą połowę świetnie zaczął zespół z Chorzowa, tak druga odsłona rozpoczęła się od mocnego uderzenia warszawian. 26 sekund po wznowieniu gry Andre Luiz dołożył nogę po strzale Rui Pinto.
Legia złapała wiatr w żagle i w kolejnych minutach zdominowała Clearex. Brazylijsko-portugalski duet siał spustoszenie w obronie chorzowian. Rui Pinto najpierw zaskoczył Burzeja strzałem w krótki róg, a potem ulokował piłkę pod poprzeczką bramki, którą strzegł już Oskar Banasiak (zmienił Burzeja). Zrobiło się 5:2.
Chorzowianie wycofali bramkarza (lotnym był Przemysław Dewucki), ale szybko stracili gola numer sześć (Adam Grzyb – strzałem do pustej bramki).
W 34. minucie Legia popełniła szóste przewinienie, a przedłużony rzut karny na gola zamienił Mizgajski. Clearex miał jeszcze trzy bramki do odrobienia… Po kolejnym faulu na Szymonie Łuszczku „Mizgaj” znów ustawił piłkę na 10. metrze, ale tym razem lepszy był Warszawski.
Na 75 sekund przed syreną Andre Luiz poszedł w ślady Pinto i także skompletował hat-tricka. Legionista ustalił wynik na 7:3.
Clearex kończył mecz bez Zdzisława Wolnego. Honorowy prezes Cleareksu, który od kilku kolejek wspiera zespół na ławce jako trener mentalny, zobaczył czerwoną kartkę i musiał udać się na trybuny.
Po porażce z Legią szanse pięciokrotnego mistrza Polski na utrzymanie spadły do minimum. Clearex traci pięć punktów do AZS UŚ Katowice, który w sobotę sensacyjnie zremisował z mistrzem Polski Piastem Gliwice 1:1. W następnej kolejce – 21 kwietnia – Clearex podejmie właśnie „Akademików”. Jeśli przegra, pożegna się z Ekstraklasą.
27. kolejka FOGO Futsal Ekstraklasy
Legia Warszawa – Clearex Chorzów 7:3 (2:2)
Bramki: Rui Pinto trzy (3, 23, 26), Andre Luiz trzy (15, 21, 39), Grzyb (30) – Jankowski (1), Brocki (7), Mizgajski (34. przedłużony rzut karny).
Żółte kartki: Andre Luiz – Dewucki, Kubicki.
Legia: Warszawski – Sergio Monteiro, Rui Pinto, Andre Luiz, Davidson Silva oraz Marcinkowski, Milewski, Knajdrowski, Grzyb, Jarosz.
Clearex: Burzej (Banasiak) – Jankowski, Mizgajski, Dewucki, Brocki oraz Łuszczek, Seget, Borkowski, Hartstein, Kubicki, Dubiel.