Walka o awans do Ekstraklasy wzbudza ogromne emocje. Niespodziewany zwrot akcji sprawia, że dalej wszystko jest w „nogach” piłkarzy Ruchu Chorzów.
Przegrana w derbowym starciu z GKS-em Katowice skomplikowała Niebieskim sprawę bezpośredniego awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Drużyna z Katowic dominowała na przestrzeni całego spotkania. Wydawało się jednak, że po wyrównaniu przez Daniela Szczepana w 74. minucie chorzowianie pójdą za ciosem lub wywalczą przynajmniej cenny punkt. Los sprawił, że trafienie Kościelniaka w doliczonym czasie gry dało wygraną ekipie z Bukowej.
– Nie było to nasze dobre spotkanie. Do przerwy zagraliśmy bojaźliwie. Nie wytrzymaliśmy ciśnienia. Po przerwie zaczęliśmy grać swoje, możemy mieć pretensje do siebie, że po bramce dającej wyrównanie nie kontynuowaliśmy tego. To nasz błąd, nie wszyscy potrafili to unieść – oceniał na gorąco po spotkaniu Jarosław Skrobacz.
Zagłębie pomogło Ruchowi
Kiedy wydawało się, że sprawa bezpośredniego awansu mocno się skomplikuje z pomocą Ruchowi przyszło Zagłębie Sosnowiec. Drużyna prowadzona przez byłego zawodnika Niebieskich Marcina Malinowskiego od czasu objęcia przez niego zespołu prezentuje się bardzo dobrze. Przypomnijmy, że pracę rozpoczął od spotkania właśnie z Ruchem, które zakończyło się wynikiem 2:0 dla sosnowiczan. Później Chłopcy znad Brynicy dwukrotnie zremisowali, dwa razy wygrali i tylko raz przegrali. Mimo takiego dobrego bilansu nikt nie zakładał, że uda im się pokonać na wyjeździe Wisłę Kraków.
Szczęście uśmiechnęło się do Niebieskich, bowiem Zagłębie wywiozło z Krakowa trzy punkty. Tym samym 14-krotny Mistrz Polski utrzymał pozycję wicelidera i w przypadku wygranej w ostatniej kolejce z GKS-em Tychy powróci w szeregi Ekstraklasy. W przypadku innego wyniku Ruch musi oglądać się na rezultaty w innym meczach. W najgorszym scenariuszu zespół Jarosława Skrobacza zagra w barażach.
Mecz Ruch Chorzów – GKS Tychy odbędzie się w sobotę, 3 czerwca w Gliwicach o godzinie 17.30.