Piękne gole nic nie dały. Clearex przegrał szalony mecz

Piękne gole nic nie dały. Clearex przegrał szalony mecz
Sebastian Brocki strzelił drużynie z Bochni dwa gole, ale Clearex po raz piąty w tym sezonie schodził z boiska pokonanyFot. Adrian Ślązok

Futsaliści z Chorzowa strzelali piękne bramki i wydawało się, że wreszcie sięgną przynajmniej po jeden punkt. Niestety w końcówce decydujący cios zadali rywale – BSF ABJ Bochnia. Clearex po dramatycznym spotkaniu przegrał w hali MORiS 6:7.

Chorzowianie rozpoczęli sezon źle, przegrali pierwsze cztery spotkania. W niedzielę w hali przy ul. Dąbrowskiego chcieli przerwać fatalną serię. Clearex w poprzednich meczach nie prowadził ani razu. W niedzielę to się zmieniło. Mariusz Seget został powalony w polu karnym, a sędzia wskazał na szósty metr. „Perła” sam wymierzył sprawiedliwość – uderzył mocno, pod poprzeczkę.

Za moment było jeszcze lepiej. Łukasz Borkowski zagrał z autu do Marcina Grzywy, a ten potężnym uderzeniem z ok. 13 metrów podwyższył na 2:0. To był pierwszy z kilku efektownych goli chorzowian w tym spotkaniu.

Drużyna z Bochni z każdą minutą stawała się coraz groźniejsza, aż w końcu znalazła sposób na defensywę Cleareksu i bramkarza Oskara Banasiaka. Pedro Pereira zdobył bramkę kontaktową, ale zaledwie 19 sekund później drużyna Wojciecha Dobrzyńskiego odpowiedziała. Po podaniu od bramkarza Sebastian Brocki przyjął piłkę na klatę piersiową i z powietrza huknął nie do obrony!

Niestety w końcówce pierwszej części wszystko rozsypało się jak domek z kart. Najpierw trafił po raz drugi Pereira, potem Minor Cabalceta, a w 19. minucie gospodarze mieli pecha. Po rzucie rożnym piłka odbiła się od Dominika Jankowskiego i zrobiło się 3:4.

W jeszcze gorszym położeniu Clearex znalazł się po przerwie. 25 sekund po wznowieniu gry Sebastian Leszczak oddał mocny strzał, po którym nie najlepiej zachował się Banasiak (bramkarza wkrótce zmienił Maksym Kisielow).

Pięciokrotni mistrzowie Polski mieli już dwa gole do odrobienia, ale się nie poddali. Dogonili Bochnię po kolejnych efektownych uderzeniach. Maciej Mizgajski odpalił „bombę” z dystansu, piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. A za moment Brocki z rzutu wolnego wyrównał na 5:5!

Bochnia przyjechała do Chorzowa po pełną pulę, co wkrótce pokazała decyzja jej trenera. Wycofał on bramkarza, wprowadził dodatkowego zawodnika i w 35. minucie przyniosło to efekt. Łukasz Biel, były zawodnik Cleareksu, zdobył bramkę nr 6.

Ale za moment znów był remis! Aleksander Hartstein w znakomitym stylu wykończył kontrę, posyłając piłkę pod poprzeczkę. I gdy wydawało się, że przynajmniej jeden punkt zostanie w hali MORiS, goście znów wycofali bramkarza i przechylili szalę na swoją korzyść. Na 53 sekundy przed syreną bramkę na 7:6 dla BS ABJ zdobył Kamil Surmiak.

– W poprzednich spotkaniach ze strzelaniem goli było „cienko” dziś zdobyliśmy ich sześć, ale… straciliśmy siedem. I to po własnych błędach. Doświadczony zespół z Bochni potrafił wykorzystać grę w przewadze. Rywale mieli to dobrze poustawiane – skomentował spotkanie Sebastian Brocki na oficjalnej stronie chorzowskiego klubu.

W następnej kolejce dojdzie do meczu „o życie”. Ostatni w tabeli Clearex zagra na wyjeździe z przedostatnią Jagiellonią Białystok. Oba zespoły są jedynymi, które nie zdobyły punktów. Mecz na Podlasiu odbędzie się już w środę, 18 października, o godz. 20.00.

5. kolejka FOGO Futsal Ekstraklasy
Clearex Chorzów – BSF ABJ Bochnia 6:7 (3:1)
Bramki:
Seget (8. rzut karny), Grzywa (10), Brocki dwie (12, 27. rzut wolny), Mizgajski (24), Hartstein (37) – Pedro Pereira dwie (12, 14), Cabalceta (18), Jankowski (19. samobójcza), Leszczak (21), Biel (35), Surmiak (40).
Clearex: Banasiak – Mizgajski, Borkowski, Grzywa, Brocki oraz Jankowski, Hartstein, Kubicki, Seget.

Jeszcze więcej wiadomości z Chorzowa