Nie widać światełka w tunelu, a cierpliwość powoli się kończy. Ruch z kolejną przegraną

Nie widać światełka w tunelu, a cierpliwość powoli się kończy. Ruch z kolejną przegraną
Czy Jan Woś da radę odmienić grę Ruchu Chorzów?fot. Marcin Bulanda - PressFocus

Kolejny mecz nie poszedł po myśli zawodników Ruchu Chorzów. Niebiescy przegrali zaległe spotkanie z Widzewem Łódź 2:1 (0:1), a na dodatek mecz kończyli w 9-tkę. Sympatycy klubu powoli tracą cierpliwość.

Widzew bez dziewięciu, a Ruch w dziewięciu

Przerwa na mecze reprezentacyjne nie oznaczała pauzy dla zawodników 14-krotnego Mistrza Polski. Niebiescy wspólnie z Widzewem wykorzystali ubiegłą sobotę na rozegranie zaległego meczu. Przypomnijmy, że docelowo oba zespoły miały zmierzyć się 22 października, ale z uwagi na intensywne opady deszczu, które doprowadziły do złego stanu murawy rywalizacja została przełożona.

Problem dla chorzowian pojawił się już przed pierwszym gwizdkiem, bowiem Jan Woś musiał zastąpić kontuzjowanego Tomasza Wójtowicza innym zawodnikiem. Padło na Kacpra Skwierczyńskiego. Warto jednak dodać, że w o wiele gorszej sytuacji znajdowali się gospodarze, bowiem trener Myśliwiec nie mógł skorzystać aż z 9 zawodników.

Ostatecznie w pierwszej części spotkania to Ruch otworzył wynik spotkania, a konkretnie Mateusz Bartolewski. Po zagraniu z rzutu rożnego futbolówka odbiła się od Sancheza, trafiła w poprzeczkę, po czym dopadł do nie gracz Niebieskich i umieścił w siatce. Kilka minut później łodzianie doprowadzili do wyrównania, ale ostatecznie arbiter odgwizdał spalonego.

Przesadą nie będzie stwierdzenie, że swój limit szczęścia goście wykorzystali w pierwszych 45 minutach. Druga część potoczyła się wprost fatalnie. Już w 47. minucie podopieczni trenera Myśliwca doprowadzili do wyrównania. Indywidualną akcją popisał się Fabio Nunes, który sprzed szesnastki przymierzył lewą noga i nie dał szans Kamińskiemu. Na domiar złego tuż po tym czerwoną kartkę obejrzał Szymański, który faulował wspomnianego Nunesa, gdy ten wychodził na czystą pozycję.

Ruch musiał intensywnie się bronić, ale nie był to koniec kłopotów. W 65. minucie drugi z graczy obejrzał czerwień. Konrad Kasolik, także źle skalkulował i ręką próbował powstrzymać Antoniego Klimka, który miałby otwartą drogę do bramki. Widzew całkowicie zdominował chorzowian i tak naprawdę jedynym promykiem nadziei była postawa Kamińskiego, który dwoił się i troił w bramce zatrzymując kolejne uderzenia. Ostatecznie gospodarze dopięli swego w 87. minucie. Sanchez płaskim strzałem w lewy róg zapewnił swojej drużynie trzy punkty.

Kibice tracą cierpliwość

Atmosfera wokół Ruchu robi się coraz bardziej gęsta. Postawa klubu w Ekstraklasie pozostawia wiele do życzenia. Obecnie Niebiescy zajmują przedostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem 9 punktów, tracąc do bezpiecznej lokaty aż sześć (tu warto jednak dodać, że Cracovia i Korona mają rozegrane o jedno spotkanie mniej, więc różnica potencjalnie może być jeszcze większa).

Dodatkowo fani z dystansem podchodzą do ostatnich decyzji podejmowanych przez zarząd klubu. Mowa tu o zakończeniu współpracy z Jarosławem Skrobaczem, który posadę stracił po meczach z czołówką, mając w perspektywie spotkania z Radomiakiem, Widzewem czy Koroną Kielce.

Mieszane uczucia wywołało także nazwisko następcy. Zespół został przejęty przez dotychczasowego asystenta Skrobacza – Jana Wosia. Na próżno szukać tu zatem wielkiej rewolucji i bodźca dla drużyny. Włodarze przekonują, że był to najlepszy możliwy wybór, choć fakt jest taki, że o ile Woś z pewnością karierę zawodniczą ma bogatą, o tyle ta szkoleniowa nie przemawia na jego korzyść. Finalnie taki wybór został najpewniej podyktowany kwestiami finansowymi. Ruchu po prostu nie było stać na zatrudnienie innego trenera. Rozmowy były prowadzone m.in. z Marcinem Broszem, ale oferta z Cichej 6 daleka była od jego wymagań.

Do tej pory kibice Ruchu gorąco dopingowali drużynę, dodając zawodnikom otuchy po niekorzystnych wynikach. Inaczej było już w Łodzi. Wydaje się, że czara goryczy powoli zaczyna się przelewać. Po końcowym gwizdku, gdy piłkarze podeszli pod trybuny, fani Niebieskich wyrazili swoje niezadowolenie i skierowali jasny komunikat do zespołu, w którym oczekują wygranej w najbliższym meczu z Koroną Kielce.

Widzew Łódź – Ruch Chorzów 2:1 (0:1)

0:1 Mateusz Bartolewski, 16 min.
1:1 Fabio Nunes, 47 min.
2:1 Jordi Sanchez, 87 min.

Widzew Łódź: Krzywański – Stępiński, Żyro, da Silva, Zieliński (72 Rondić) – Kun (82 Pawłowski), Hanousek, Alvarez (90 Dawid) – Nunes (90 Terpiłowski), Jordi Sanchez, Klimek (72 Tkacz); trener: Daniel Myśliwiec.
Rezerwowi: Szymański, Kwiatkowski, Przybułek. 

Ruch Chorzów: Kamiński – Kasolik, Szymański, Sadlok, Bartolewski – Swędrowski, Podstawski (67 Sedlak) – Skwierczyński (67 Moneta), Kozak (83 Michalski), Steczyk (55 Szur) – Szczepan (55 Feliks); trener: Jan Woś.
Rezerwowi: Buchalik, Długosz, Foszmańczyk, Starzyński.

Czerwone kartki: Szymon Szymański za faul taktyczny, 50 min.; Konrad Kasolik za faul taktyczny, 65 min.
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 17 338.

Jeszcze więcej wiadomości z Chorzowa