Ruch prowadził 3:0. Po katastrofalnej końcówce przegrał 3:5

Ruch prowadził 3:0. Po katastrofalnej końcówce przegrał 3:5
Nie tylko Sebastian Brocki, ale cały zespół Ruchu Chorzów Futsal mógł się złapać za głowy po meczu z FC Reiter ToruńFot. Adrian Ślązok

To mógł być punkt zwrotny w walce futsalistów Ruchu o utrzymanie w Ekstraklasie. I do 35. minuty zanosiło się na przełamanie po serii porażek. Później jednak chorzowianie w sobie tylko wiadomy sposób wypuścili z rąk prowadzenie i przegrali z FC Reiter Toruń.

Przed meczem w hali MORiS minutą ciszy uczczono pamięć Eugeniusza Lerchy, legendy chorzowskiego Ruchu. Pogrzeb byłego napastnika „Niebieskich” odbędzie się w czwartek, 25 stycznia, w kościele pw. Ducha Świętego o godz. 11.00.

W meczu z FC Reiter Toruń w bramce chorzowian nie mógł wystąpić pauzujący za kartki Olivier Nadolski. W kadrze zabrakło także Maksyma Kisielowa. Po raz pierwszy w tym sezonie między słupkami stanął więc Paweł Pstrusiński, postać dobrze znana kibicom w Chorzowie. Był golkiperem Cleareksu w latach 2013-15 oraz w sezonie 2016/17. Zimą otrzymał propozycję z Ruchu i wznowił karierę. Zagrał najpierw w kilku meczach w III-ligowych rezerwach, a w środę ponownie posmakował walki w Futsal Ekstraklasie.

„Niebiescy” rozpoczęli mecz skoncentrowani, nie chcieli powtórzyć sytuacji z poprzedniego meczu w hali MORiS (z Piastem Gliwice), w którym dość szybko stracili bramkę. Po kilku minutach przeszli do ofensywy. Mariusz Seget wyłuskał piłkę i znalazł się w sytuacji sam na sam z Kamilem Naparłą. Golkiper torunian obronił, szansę na dobitkę miał jeszcze Łukasz Borkowski, ale nie trafił w światło bramki.

Gościom we znaki dawał się Sebastian Brocki, który gubił rywali zwodami, ale brakowało wykończenia. Albo do jego podania nie zdążył Michał Grecz, albo uderzył niecelnie. Torunianie odgryźli się ładnym uderzeniem z woleja Kostarykańczyka Yunena, a następnie strzałem Jakuba Sławkowskiego, po którym piłka odbiła się od słupka.

W 12. minucie kilkuset kibiców w hali MORiS mogło wreszcie krzyknąć „goool!”. Akcję rozpoczął Roman Wachuła, zagrał na do Dominika Jankowskiego, a ten idealnie wyłożył piłkę Michałowi Greczowi, który nie mógł zmarnować tej okazji.

Prowadzenie dodało skrzydeł chorzowianom. Jankowski przeprowadził w 16. minucie rajd, po którym kibice przecierali oczy ze zdumienia. Przejął piłkę przy linii bocznej, później ograł rywala, „położył” bramkarza i trafił do siatki. Za moment było już 3:0! Pstrusiński kilka razy zbyt mocno wyrzucał piłkę w kierunku stojącego „na szpicy” Brockiego. Ale w końcu wszystko zagrało jak należy. Bramkarz zanotował asystę, a „Brocky” uderzeniem głową zaskoczył golkipera FC Reiter Toruń.

Świetne nastroje zmąciła nieco sytuacja z końcówki pierwszej odsłony. Chorzowianie stracili piłkę przed własnym polem karnym. Z pierwszym strzałem zawodnika z Torunia Pstrusiński sobie poradził, ale po dobitce Krzysztofa Elsnera goście mieli powody do radości.

Po powrocie z szatni „Niebiescy” nieco się cofnęli, nastawiając się na kontry. Zmarnowali dwie doskonałe okazje do zdobycia bramki nr 4. Najpierw Michał Tkacz wyłożył piłkę jak na tacy Mariuszowi Segetowi, lecz kapitan Ruchu przegrał pojedynek z Naparłą. Później zaś po efektownej „solówce” Brockiego i jego uderzeniu ze szpica piłka odbiła się od poprzeczki.

Po drugiej stronie chorzowian przed stratą bramki uratował Pstrusiński, rzucając się pod nogi Michałowi Wojciechowskiemu. W 33. minucie golkiper Ruchu błysnął ponownie, zatrzymując w sytuacji sam na sam Titiego, drugiego z Kostarykańczyków w toruńskiej ekipie.

Jankowski mógł po raz drugi w tym meczu wpisać się na listę strzelców. Jednak z jego strzałem poradził sobie bramkarz z Torunia. Ruch miał dowieźć prowadzenie do końca… Nic nie zwiastowało katastrofy, która miała za moment nastąpić.

Na niespełna pięć minut przed końcową syreną goście zdobyli bramkę kontaktową. Przy linii końcowej przedarł się Titi, a po jego podaniu gola strzelił Michał Wojciechowski. Ruch nie potrafił opanować sytuacji, a goście poszli za ciosem – Elsner płaskim uderzeniem wyrównał.

Cały plan „Niebieskich”, realizowany przez niemal cały mecz, legł w gruzach. A torunianom było mało. Yunen najpierw trafił w słupek, ale w 39. minucie już się nie pomylił. Po rozegraniu rzutu wolnego Kostarykańczyk huknął lewą nogą w okienko. Po nim trafił także jego krajan, Titi, ustalając wynik na 5:3 dla FC Reiter.

Chorzowianie doznali dziesiątej porażki z rzędu i powoli mogą przymierzać się do gry w I lidze w przyszłym sezonie. Pozostają na 15. miejscu, a do pierwszej drużyny z bezpiecznego miejsca – obecnie We-Metu Kamienica Królewska – tracą 11 punktów.

W sobotę, 27 stycznia, Ruch zmierzy się na wyjeździe z BSF ABJ Bochnia (godz. 18.00).

19. kolejka FOGO Futsal Ekstraklasy
Ruch Chorzów Futsal – FC Reiter Toruń 3:5 (3:1)
Bramki:
Grecz (12), Jankowski (16), Brocki (17) – Elsner dwie (19, 37), Wojciechowski (36), Yunen (39), Titi (40).
Żółte kartki: Naparło, Kraśniewski, Szczepaniak, Elsner.
Ruch: Pstrusiński – Salisz, Borkowski, Seget, Tkacz oraz Wachuła, Jankowski, Grecz, Brocki, Dubiel, Grzybowski.
Toruń: Naparło –  Spychalski, Sławkowski, Szczepaniak, Waszak oraz Titi, Yunen, Wojciechowski, Przypis, Elsner.

Jeszcze więcej wiadomości z Chorzowa