Reklama:


Zostawili serducho na boisku, ale w finale Pucharu Polski nie zagrają (zdjęcia)

Twardej walki w rewanżowym półfinale PP nie brakowało - na zdjęciu: Mariusz Seget z Cleareksu atakuje Mateusza Mrowca z PiastaFot. Adrian Ślązok

Mocno osłabiony kadrowo Clearex Chorzów robił, co mógł, by odwrócić losy rywalizacji z Piastem Gliwice o finał futsalowego Pucharu Polski. W końcówce opadł jednak z sił i po raz drugi przegrał z gliwiczanami, tym razem 3:6.

– Sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna – mówił przed rewanżowym spotkaniem w półfinale Pucharu Polski Andrzej Leszczyński, prezes Cleareksu. Jego drużyna musiała odrobić trzybramkową stratę z pierwszego meczu w Gliwicach (1:4).

Po rezygnacji Mirosława Miozgi Clearex poprowadził Rafał Krzyśka. Nie zdecydował się jednak na rolę grającego trenera, lecz pozostał na ławce. Miejsce w bramce zajął zaś Miłosz Burza. Chorzowianie zagrali mocno osłabieni – bez pauzujących za kartki Przemysława Dewuckiego i Sebastiana Leszczaka oraz kontuzjowanego Mikołaja Zastawnika.

Mimo tych problemów w pierwszych minutach mieli okazje na odrobienie części strat. Szymon Łuszczek przegrał pojedynek sam na sam z Łukaszem Bogdziewiczem. Za moment po silnym strzale Sebastiana Brockiego z woleja piłka przeleciała nad poprzeczką.

– Bardzo żałuję pierwszych minut, mieliśmy kilka fajnych sytuacji. Jakbyśmy otworzyli ten mecz, to  może później nie ryzykowalibyśmy aż tyle – powiedział nam po spotkaniu trener Rafał Krzyśka.

Piast przeczekał bowiem pierwszy fragment, a później uderzył – ze zdwojoną siłą. Najpierw Rodrigo Dasaiev urwał się przy linii bocznej Robertowi Rotuskiemu, po czym idealnie dograł pod bramkę. Rafał Franz tylko dołożył nogę i goście objęli prowadzenie.

Za moment sytuacja Cleareksu stała się krytyczna. Michał Rabiej po raz drugi pokonał Burzę. Zespół z Chorzowa, chcąc awansować do finału, musiał strzelić aż sześć goli, nie tracąc żadnego.

W pierwszej połowie nie udało mu się to ani razu, choć okazje ku temu były. Pod bramkę Piasta zapuścił się nawet bramkarz Burza, po jego strzale dobijać próbował Rotuski – bez skutku. Później lewą stroną przedarł się Brocki, ale zabrakło wykończenia. W ostatniej akcji pierwszej połowy Piast mógł skarcić Clearex. Mateusz Mrowiec biegł na pustą bramkę, ale z ostrego kąta uderzył nieprecyzyjnie.

Podopieczni Rafała Krzyśki byli skuteczniejsi po przerwie. Po niespełna czterech minutach doprowadzili do remisu. Najpierw z rzutu rożnego podawał Łuszczek, a Brocki zaskoczył bramkarza z Gliwic. Później zaś Adam Wędzony świetnie zachował się w zamieszaniu podbramkowym.

Clearex atakował, podejmując ryzyko, Burza kilkakrotnie przechodził na połowę Piasta. Raz mogło się to zakończyć fatalnie, ale Mrowiec trafił w słupek. W 32. minucie sędziowie podjęli bardzo kontrowersyjną decyzję, na niekorzyść chorzowian. Po zagraniu Brockiego piłkę ręką dotknął Ixemad. Nie miał jej ułożonej przy ciele, więc gospodarzom należał się rzut karny (a byłoby to jednocześnie piąte przewinienie rywali). Gwizdki arbitrów milczały.

Później jeszcze kilka razy zrobiło się nerwowo przy ławce Cleareksu. Za protesty zapłacił kapitan Szymon Łuszczek, który zobaczył żółtą kartkę.

– To jest najgorsze, że gdy my jedziemy do Gliwic, to po każdym krzyku trenera (Piasta – przyp. red.) Orlando Duarte piłka stykowa jest dla nich. Tu tak nie było. Nie wiem, czy to autorytet trenera tak na sędziów działa – komentował kapitan chorzowian.

W ostatnich minutach Clearex musiał pójść na całość, co stwarzało gościom okazje do kontr. Jedną z nich wykorzystał Ixemad. Ale 27 sekund później na 3:3 wyrównał Mariusz Seget. Clearex potrzebował jeszcze czterech goli…

Kolejne zdobywali już jednak tylko gliwiczanie. Brazylijczyk Rodrigo Dasaiev po dwóch kontratakach miał powody do radości, a wynik na 6:3 – strzałem do pustej bramki – ustalił Rabiej. W dwumeczu gliwiczanie okazali się lepsi od Cleareksu o sześć goli.

– Szkoda mi tych bramek w końcówce. Mówiliśmy sobie, żeby nas nie kontrowali i… dostaliśmy dwie z kontry. Jestem jednak dumny z chłopaków, bo zostawili tyle zdrowia, tyle serducha, że przyjemnie się na to wszystko patrzyło – stwierdził trener Cleareksu Rafał Krzyśka.

Kapitan chorzowian Szymon Łuszczek podkreślił, co zadecydowało o wyniku rewanżu.

– Byliśmy mocno osłabieni, pomimo tego wierzyliśmy, że uda się odmienić losy dwumeczu. Początek był optymistyczny, ale im dalej w las, tym częściej brakowało nam sił. Piast grał na trzy czwórki, a my cały czas w 6-7 zawodników. Było wiadomo, że tych sił trochę braknie. Wygrali dwumecz zasłużenie, są w finale, my niestety odpadamy – stwierdził kapitan Cleareksu.

W finale Pucharu Polski (1 i 3 maja) Piast Gliwice zagra z Red Dragons Pniewy. „Smoki” okazały się lepsze od LSSS Lębork.

Clearex wyjdzie na parkiet już w sobotę, 24 kwietnia (godz. 12.00). W 30. kolejce Statscore Futsal Ekstraklasy chorzowianie zagrają w Bielsku-Białej z Rekordem, najlepszą ekipą w kraju, którą pokonali w tym sezonie dwukrotnie. Smaczku rywalizacji dodaje fakt, że w przypadku wygranej Rekord będzie świętować mistrzostwo.

Zapraszamy do obejrzenia galerii z meczu Clearex – Piast. Autorem zdjęć jest Adrian Ślązok.

Półfinał Pucharu Polski – mecz rewanżowy
Clearex Chorzów – Piast Gliwice 3:6 (0:2)
Pierwszy mecz:
1:4. Awans Piast.
Bramki:
Brocki (22), Wędzony (24), Seget (34) – Franz (6), Rabiej dwie (9, 38), Ixemad (34), Rodrigo Dasaiev dwie (35, 36).
Clearex: Burza – Łuszczek, Salisz, Rotuski, Brocki oraz Mizgajski, Wędzony, Jankowski, Seget, Krawczyk.
Piast: Bogdziewicz – Amantes, Sandrinho, Solecki, Mrowiec oraz Franz, Wilk, Ixemad, Rodrigo Dasaiev, Bugański, Szyszko, Rabiej, Szadurski.

Jeszcze więcej wiadomości z Chorzowa