Rekord Bielsko-Biała kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa i mógł powtórzyć wyczyn Cleareksu z sezonu 2001/02 (sezon z kompletem punktów). Tak się jednak nie stanie. Chorzowianie wygrali po kapitalnym spotkaniu 6:4 i wracają do gry o medale.
Przed spotkaniem z Rekordem Bielsko-Biała doszło do zmiany na stanowisku trenera Cleareksu. Rafał Krzyśka, który dotąd prowadził zespół, wrócił do roli bramkarza i zajął miejsce między słupkami. Z kolei na ławce ponownie zobaczyliśmy Mirosława Miozgę, który wcześniej był trenerem od lutego 2017 r. do sierpnia 2020 r. – Próbujemy wstrząsnąć zespołem, chłopaki muszą się pozbierać po tych ostatnich meczach – mówił prezes Andrzej Leszczyński.
Mirosław Miozga nie miał zbyt wiele czasu, by coś zmienić, poprowadził raptem dwa treningi.
– Nic nie zmieniłem, dodałem tylko swój charakter do szatni. Poskutkowało. Zawsze idę po swoje, nie patrzę na to, kto jest po drugiej stronie – powiedział Mirosław Miozga, mając na myśli Rekord, który w ostatnich latach zdominował rozgrywki ligowe.
Faktem jest, że zobaczyliśmy zupełnie odmieniony Clearex. Przede wszystkim skuteczny. Już w pierwszej połowie chorzowianie wbili mistrzowi Polski i liderowi tabeli aż pięć goli!
Kanonadę rozpoczął Przemysław Dewucki, który minął Artura Popławskiego i lewą nogą uderzył pod poprzeczkę. Ten sam zawodnik miał okazję na podwyższenie rezultatu, ale z ostrego kąta trafił w boczną siatkę.
Goście raz postraszyli Clearex. Michał Kubik miał przed sobą tylko Krzyśkę, ale bramkarz chorzowian nie dał się pokonać. W 8. minucie było już 2:0. Dewucki został sfaulowany przed polem karnym. Rzut wolny wykonywał Sebastian Leszczak. W murze stanęło dwóch bielszczan, dołączył do nich bramkarz Bartłomiej Nawrat, ale snajper Cleareksu zdołał zmieścić piłkę między nimi.
Dwubramkowa strata podrażniła drużynę Andrzeja Szłapy. Rekord osiągnął przewagę i pod bramką Krzyśki z minuty na minutę było coraz groźniej. Golkiper chorzowian przyjął na ciało mocne uderzenie Popławskiego, potem Matheus przeniósł piłkę nad poprzeczką. Ale lider w końcu udokumentował przewagę.
Najpierw Alex Viana uderzeniem po ziemi pokonał bramkarza Cleareksu, a potem Michał Marek uprzedził Macieja Mizgajskiego i wyrównał na 2:2.
Clearex przetrwał trudny moment i odpowiedział w kapitalnym stylu. Szymon Łuszczek odzyskał prowadzenie da chorzowian. Kolejny gol padł po tym, jak na boisku pojawił się Mikołaj Zastawnik. „Majki” rozegrał akcję z Leszczakiem po lewej stronie, a następnie idealnie zagrał do nadbiegającego Adama Wędzonego, który wpakował piłkę do pustej bramki.
Ostatni cios w tej połowie gospodarze zadali na trzy sekundy przed syreną. Dewucki zagrywał do Leszczaka, który jednak nie zabrał się z piłką. Dopadł do niej „Pompon” i potężnym uderzeniem po raz drugi w tym meczu nie dał szans Nawratowi. To był klasyczny „gol do szatni”. Po 20 minutach Clearex rozbijał mistrza 5:2.
Wiadomo jednak było, że bielszczanie są tak klasowym zespołem, że po przerwie trzeba się spodziewać szturmu na bramkę Rafała Krzyśki. Tak też się stało. W 25. minucie Paweł Budniak precyzyjnym uderzeniem strzelił gola nr 3 dla Rekordu, a zaledwie 82 sekundy później było już tylko 5:4 dla Cleareksu. Po ładnej akcji gości do pustej bramki trafił Brazylijczyk Matheus.
Clearex na moment opanował sytuację, były nawet okazje do podwyższenia prowadzenia (m.in. uderzenie Leszczaka po kontrze „3 na 2”). W 34. minucie chorzowianie znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Źle rozegrali stały fragment i stracili piłkę, a Łuszczek – chcąc, nie chcąc – przerwał kontrę Rekordu w nieprzepisowy sposób. Zagrał piłkę ręką. Sędzia pokazał kapitanowi drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną.
– To był dla mnie ciężki moment. Bardzo złe uczucie. Zamiast pomóc zespołowi, dostaje się czerwoną kartkę. Wynikało to z naszego złego rozegrania rzutu rożnego – opisywał Szymon Łuszczek.
Dwie minuty ciągnęły się w nieskończoność. Chorzowianie bronili się w czwórkę przeciwko pięciu bielszczanom. Dwa razy kapitalnymi interwencjami popisywał się Krzyśka. A gdy skończyła się jedna przewaga, rozpoczęła się następna, bo Rekord postanowił wycofać z bramki Nawrata. Clearex miał trochę szczęścia – uratował go słupek, później Budniak nie trafił do pustej bramki. Gol na 5:5 wisiał w powietrzu, ale… zamiast tego padła szósta bramka dla drużyny Mirosława Miozgi.
Wędzony przejął piłkę i uderzeniem do pustej bramki ustalił wynik spotkania na 6:4. W ostatnich sekundach rezerwowi chorzowskiej drużyny mogli już odśpiewać zwycięskie „Clearex, Clearex!”. Rekord doznał pierwszej porażki ligowej od… 4 października 2019 r. (3:5 w Katowicach z AZS UŚ) i nie wyrówna rekordu Cleareksu z sezonu 2001/02.
– Szacun dla chłopaków. Ten mecz kosztował nas mnóstwo zdrowia. Pokazaliśmy, że potrafimy grać, jeżeli oddamy serce i jest w tym wszystkim charakter. W końcówce były trudne momenty, ale fajnie patrzyło się na to, jak bronią zawodnicy. Najlepszym moim posunięciem okazało się wprowadzenie Rafała Krzyśki do bramki – uśmiechnął się Mirosław Miozga.
Honorowy prezes i założyciel Cleareksu, Zdzisław Wolny, chwalił zespół za występ z Rekordem.
– Trzeba być wariatem, by powiedzieć: „Przełamujemy się, grając z Bielskiem”, czyli teoretycznie w najtrudniejszym meczu w rundzie. Ale stało się tak, że wygraliśmy 6:4. Wróciła skuteczność i szczęście. Umiejętności się nie zmieniły. Jesteśmy drużyną, która jest w stanie wygrać z każdym, co teraz pokazaliśmy – cieszył się Zdzisław Wolny.
Chorzowscy futsalowcy powrócili na 4. miejsce w tabeli Statscore Futsal Ekstraklasy. W 11 spotkaniach zgromadzili 21 pkt. Do trzeciego Piasta Gliwice i drugiego Constractu Lubawa tracą siedem „oczek”, do prowadzącego Rekordu – dziewięć.
W środę, 25 listopada, Clearex rozegra kolejny mecz w hali MORiS – zaległy z FC Toruń. Początek o godz. 18.00.
Zapraszamy do obejrzenia galerii z meczu Clearex – Rekord, autorem zdjęć jest Adrian Ślązok.
13. kolejka Statscore Futsal Ekstraklasy
Clearex Chorzów – Rekord Bielsko-Biała 6:4 (5:2)
Bramki: Dewucki dwie (4, 20), Leszczak (8. rzut wolny), Łuszczek (14), Wędzony dwie (19, 39) – Alex Viana (11), Marek (12), Budniak (25), Matheus (26).
Żółte kartki: Łuszczek, Zastawnik, Brocki, Salisz – Janovsky. Czerwona kartka: Łuszczek (34. za dwie żółte).
Clearex: Krzyśka – Mizgajski, Wędzony, Leszczak, Dewucki oraz Salisz, Łuszczek, Brocki, Seget, Zastawnik.
Rekord: Nawrat – Matheus, Alex Viana, Surmiak, Janovsky oraz Popławski, Budniak, Kubik, Marek, Biel.