Po emocjonującym meczu Clearex Chorzów pokonał Constract Lubawa 2:1 i nadal liczy się w walce o medale w Futsal Ekstraklasie – Było bardzo dużo walki, pozytywnej energii. Wygraliśmy zasłużenie – podkreślił strzelec zwycięskiego gola Krzysztof Salisz.
Zobacz zdjęcia z meczu Clearex – Constract (autor galerii: Adrian Ślązok)
Czwarty w tabeli Clearex Chorzów podejmował w sobotę wicelidera Statscore Futsal Ekstraklasy Constract Lubawa. Podopieczni Mirosława Miozgi musieli wygrać, by zachować szanse na medal w tym sezonie. Po raz kolejny – po pokonaniu mistrza Polski i lidera Rekordu Bielsko-Biała – udowodnili, że z najlepszymi zespołami gra im się lepiej niż z tymi teoretycznie słabszymi.
W pierwszych minutach obie drużyny miały do siebie sporo respektu. Nikt nie chciał popełnić błędu i się odkryć, zagrożeniem były głównie strzały z dużej odległości. Początkowo szczególnie aktywny był Tomasz Kriezel, który trzykrotnie bombardował bramkę Cleareksu. Rafał Krzyśka obronił wszystkie strzały, choć za trzecim razem pomógł mu słupek.
Clearex odpowiedział uderzeniami Krzysztofa Salisza (piłka odbiła się od górnej części poprzeczki) i Macieja Mizgajskiego. W 10. minucie powinno być 1:0. Sebastian Brocki – na pozycji pivota – obrócił się z piłką, gubiąc Pedro Pereirę, ale uderzył niecelnie.
Chorzowianie poprawili się dwie minuty później. Na lewej stronie Adam Wędzony ograł rywala, a następnie wyłożył piłkę Przemysławowi Dewuckiemu, który nie zmarnował okazji. „Pompon” mógł podwyższyć prowadzenie, ale kilkanaście sekund później nie trafił w bramkę.
Okazję na 2:0 miał także sprowadzony w przerwie zimowej Daniel Krawczyk. Najskuteczniejszy strzelec w historii Ekstraklasy zachował się kapitalnie po rzucie rożnym wykonywanym przez Dewuckiego. Sprytnie trącił piłkę piętą, ale bramkarz Constractu Imanol Darias także pokazał klasę i zdążył z interwencją.
Wydawało się, że Clearex kontroluje przebieg meczu i w pierwszej połowie nie da sobie zrobić krzywdy. Niestety w ostatnich sekundach chorzowianie stracili koncentrację. Zaczęło się od błędu Mariusza Segeta, który tuż przed własnym polem karnym zgubił piłkę. Ique (Brazylijczyk z rumuńskim paszportem, pozyskany niedawno przez Constract) uderzał wślizgiem, Krzyśka obronił.
Niestety bramkarz Cleareksu nie zachował czystego konta do przerwy. Na trzy sekundy przed syreną pokonał go uderzeniem z rzutu wolnego Pedro Pereira. Po niezłej pierwszej połowie Clearex schodził do szatni bez żadnej przewagi.
– Graliśmy bardzo mądrze, a w 10 sekund zrobiliśmy dwie głupie sytuacje. Taki rzut wolny nie ma prawa wpaść do naszej bramki. Nie było żadnych wielkich schematów, żadnej bomby, tylko gość kopnął piłkę, patrzymy, a ona w siatce. Nie wolno nam takich błędów robić, szczególnie w końcówkach – komentował w rozmowie z „Chorzowianinem” trener Mirosław Miozga.
Początek drugiej połowy należał do gości. Kilka razy Krzyśkę niepokoił Lutecki, a największe spustoszenie w obronie Cleareksu siał Pedrinho. Dwa razy urywał się spod opieki i uderzał ze środka – najpierw gospodarzy uratowała poprzeczka, a potem fantastycznie interweniował leżący już Krzyśka.
Bramka nr 2 dla Constractu wisiała w powietrzu, tymczasem z gola cieszyli się chorzowianie! Po źle rozegranym przez rywali rzucie rożnym wyszli z kontrą. Sebastian Leszczak podał na lewo do Salisza, a ten wpakował piłkę do siatki.
Od 33. minuty Clearex musiał wystrzegać się fauli (po piątym przewinieniu). Siłą rzeczy chorzowianie cofnęli się, Constract osiągnął przewagę. Kilka razy był blisko doprowadzenia do remisu – raz piłkę z bramki wybił Maciej Mizgajski, raz minimalnie pomylił się Bartłomiej Piórkowski. Na 2,5 minuty przed końcem trener lubawian Dawid Grubalski wycofał bramkarza. Clearex mądrze ustawił się w obronie, była nawet okazja na postawienie kropki nad „i”. Leszczak uderzał na pustą bramkę, ale w porę wrócił Lutecki.
Po końcowej syrenie w drużynie z Chorzowa zapanowała wielka radość. Strzelec zwycięskiej bramki Krzysztof Salisz wskazał, co było kluczem do sukcesu.
– W Chorzowie zawsze gramy na swoich warunkach. To nie jest powiedziane, że musimy każdy mecz wygrać, ale zawsze stawiamy swoje warunki, gramy tak jak my chcemy. W większości meczów nam to się sprawdza. Było bardzo dużo walki, pozytywnej energii. Myślę, że wygraliśmy zasłużenie, bo strzeliliśmy o jedną bramkę więcej – mówił Salisz.
Trener Mirosław Miozga obiecywał przed spotkaniem, że nudy nie będzie. Jego słowa się potwierdziły.
– To był dobry mecz. Może padło mało bramek, ale tych sytuacji, parad bramkarzy, strzałów w słupki i poprzeczki było sporo. Wiadomo było, że Lubawa będzie się utrzymywać przy piłce, bo mają zawodników, którzy lubią tak grać, a my chcieliśmy im za wszelką cenę to burzyć. W pierwszej połowie nam się to udało, w końcówce lekko się cofnęliśmy, musieliśmy uważać na faule, ale strzeliliśmy jedną bramkę więcej i jest OK – skomentował hit 20. kolejki trener Cleareksu.
Clearex nadal zajmuje czwarte miejsce, ale zmniejszył stratę do Constractu – do sześciu punktów (lubawianie rozegrali jednak o jeden mecz mniej). Również sześć „oczek” dzieli Clearex od trzeciego w tabeli Piasta Gliwice (przy równej liczbie spotkań).
W następnej kolejce – w środę, 10 lutego (godz. 19.30) – pięciokrotni mistrzowie Polski zagrają w Gliwicach z Piastem. To będzie kolejne arcyważne spotkanie w walce o medale.
20. kolejka Statscore Futsal Ekstraklasy
Clearex Chorzów – Constract Lubawa 2:1 (1:1)
Bramki: Dewucki (12), Salisz (28) – Pedro Pereira (20. rzut wolny).
Żółta kartka: Grubalski.
Clearex: Krzyśka – Łuszczek, Salisz, Seget, Brocki oraz Mizgajski, Wędzony, Dewucki, Krawczyk, Leszczak.
Constract: Imanol Darias – Pedro Pereira, Pedrinho, Vitinho, Grubalski oraz Kriezel, Raszkowski, Lutecki, Ique, Piórkowski.