20 kwietnia Ruch Chorzów zagra z Widzewem Łódź na Stadionie Śląskim. W środowy wieczór obie marki zmierzyły się w futsalowej Ekstraklasie. Dla „Niebieskich” był to ostatni mecz u siebie przed spadkiem.
„Niebiescy” walczyli o honor i chcieli godnie pożegnać się z Ekstraklasą w hali MORiS. Z kolei Widzew celuje w fazę play off. Wygrana w Chorzowie gwarantowała mu miejsce w „ósemce” i grę o mistrzostwo Polski.
Łodzianie przyjechali na Śląsk w 10-osobowym składzie. Z kolei trener Ruchu Roman Wachuła miał do dyspozycji pełną „czternastkę” i z tego w pełni korzystał, rotując trzema „czwórkami”. I to jego podopieczni lepiej rozpoczęli spotkanie. W 4. minucie Krzysztof Salisz precyzyjnie zagrał na prawo do Dominika Jankowskiego. Ten wykorzystał niezdecydowanie zawodnika Widzewa, a następnie strzałem w krótki róg zaskoczył Kamila Izbiańskiego.
Łodzianie przycisnęli i kilka razy zrobiło się groźnie pod bramką Oliviera Nadolskiego. Najpierw Widzew domagał się podyktowania rzutu karnego po tym, jak piłka trafiła w rękę Marcina Grzywy. Sędziowie uznali jednak, że zagranie było przypadkowe. Potem czujność bramkarza Ruchu sprawdzali Miłosz Krzempek i Kristian Medon.
Widzew przeważał, ale nadział się na kontrę. Po złym rozegraniu rzutu rożnego piłkę przejął Salisz, który natychmiast uruchomił Mariusza Segeta. Kapitanowi Ruchu w kontrze towarzyszył Michał Dubiel. Chorzowianie biegli we dwójkę na bramkarza z Łodzi. Seget asystował, a Dubiel dopełnił formalności.
Za moment mogło być 3:0. Najpierw Michal Tkacz miał dużo miejsca i czasu, lecz nie trafił dobrze w piłkę. Później zaś Sebastian Brocki posłał piłkę obok bramkarza, jednak zatrzymała się na słupku. Kilka razy zakotłowało się pod bramką Ruchu. Nadolski pozostał w pierwszej połowie niepokonany.
Przed drugą odsłoną doszło do zmiany między słupkami w ekipie z Chorzowa. Nadolskiego zastąpił Oskar Banasiak, co oznaczało, że wszyscy zawodnicy Ruchu, którzy znaleźli się w protokole, pojawili się na boisku.
Widzew atakował z furią, ale w decydującym momencie zawsze albo brakowało precyzji, albo dobrze bronił Banasiak (m.in. po próbach Williego Maya i Hugo Freitasa). „Niebiescy” zaś szukali okazji do kontry i podwyższenia wyniku. Bliski szczęścia był m.in. Krzysztof Salisz.
Na 9,5 minuty przed końcem goście wycofali bramkarza. Kilka ich ataków kończyło się złym podaniem, ale w 34. minucie Kamil Kucharski ograł dwóch chorzowian, a następnie uderzył ze szpica – pod poprzeczkę. Widzew poczuł krew. W kolejnych minutach pachniało wyrównaniem, ale Ruch także się odgryzał (dwa strzały Segeta).
Kamil Kucharski w ostatniej minucie jeszcze dwukrotnie stawał przed szansą na wyrównanie. Najpierw trafił w słupek, a w później kapitalnie zachował się Banasiak. To była interwencja meczu!
Ruch wygrał po raz piąty w sezonie i już wiadomo, że zakończy go na 14. miejscu (na koncie ma 17 pkt.). Ostatni mecz w tej edycji FOGO Futsal Ekstraklasy rozegra 20 kwietnia – w Pniewach z Red Dragons.
Po meczu z Lubawą spadliśmy, ale nie było powiedziane, że teraz odpuścimy. Wiedzieliśmy, że nasza forma rośnie. W każdym meczu dawaliśmy z siebie wszystko. Chcieliśmy też podziękować tym kibicom, którzy przychodzą, żeby oni też zobaczyli promyczek nadziei w tym, co robimy i żeby mieli z tego radość. Udało się. Cieszymy się chwilą. Wiadomo, że ten sezon jest stracony, ale mamy jeszcze jeden mecz i będziemy się chcieli w nim pokazać z dobrej strony – powiedział „Chorzowianinowi” Mariusz Seget, kapitan Ruchu.
29. kolejka FOGO Futsal Ekstraklasy
Ruch Chorzów Futsal – Widzew Łódź 2:1 (2:0)
Bramki: Jankowski (4), Dubiel (11) – Kucharski (34).
Żółte kartki: Nadolski.
Ruch: Nadolski (Banasiak) – Grecz, Hartstein, Grzybowski, Brocki oraz Salisz, Jankowski, Dubiel, Seget, Borkowski, Grzywa, Swoboda, Tkacz.
Widzew: Izbiański – Hugo Freitas, Willi May, Krzempek, Medoń oraz Kucharski, Marciniak, Dregier, Krawczyk.