„To brutalna gra”. Trener Cleareksu komentuje ostatnią porażkę

„To brutalna gra”. Trener Cleareksu komentuje ostatnią porażkę
Skuteczność do poprawy, atmosfera w zespole na plus - to wnioski trenera Cleareksu Rafała Krzyśki (z lewej) po ostatnim meczu w Futsal EkstraklasieFot. Adrian Ślązok

– Uczulałem zawodników na zabójcze kontry Leszna i… tak traciliśmy bramki – mówi trener futsalistów z Chorzowa Rafal Krzyśka o ostatnim spotkaniu. Wyjaśnia on także, dlaczego to Przemysław Dewucki wykonywał rzut karny (którego nie wykorzystał).

To mógł być mecz, który mocno przybliżyłby Clearex do czołowej ósemki Futsal Ekstraklasy (po rundzie zasadniczej osiem zespołów zagra w play off). Niestety chorzowianie przerwali dobrą serię, ulegając we własnej hali GI Malepszy Arth Soft Leszno 2:5. W efekcie spadli na 11. miejsce i do ósmego Dremana Opole Komprachcice tracą pięć punktów.

Czytaj także: Dramatyczna skuteczność Cleareksu, zabójcze kontry Leszna

– Generalnie mogę mieć pretensje tylko i wyłącznie o skuteczność. Futsal to brutalna gra, a w tym meczu było to niestety widać. Mamy sytuację sam na sam, nie strzelamy i zaraz tracimy bramkę na 1:2. Później mamy karnego, nie trafiamy i później tracimy na 1:3. Uczulałem zawodników na zabójcze kontry Leszna. Zazwyczaj jak się tak mocno uczula, to… tak się traci – mówi „Chorzowianinowi” trener Cleareksu Rafał Krzyśka.

Świetne zawody w ekipie gości rozegrał bramkarz Orfeusz Jarożek, który bronił jak w transie.

– Dobrze wiemy, że bramkarz w futsalu to 60, jak nie 70, procent. Było to widać. Bramkarz Leszna bronił jakimś cudem wszystko. W drugiej połowie „siedzieliśmy” na Lesznie przez 7-8 minut, ale piłka nie chciała wpaść do bramki. Chwała zawodnikom, że zostawili mnóstwo zdrowia, ale niestety mecz został przegrany – dodaje Krzyśka.

Trener Cleareksu wyjaśnił przy okazji zamieszanie, jakie powstało przed rzutem karnym (przy stanie 1:2). Faulowany w polu karnym był Maciej Mizgajski. Piłkę wziął Paweł Barański, ale zamiast ustawić ją na szóstym metrze, zmierzał z nią w stronę ławki rezerwowych. Następnie przekazał ją Przemysławowi Dewuckiemu, który pojawił się za niego na placu gry.

Sęk w tym, że „Pompon” karnego nie wykorzystał (to jego drugie pudło w tym sezonie, wcześniej pomylił się w spotkaniu z Rekordem Bielsko-Biała), a lesznianie po kontrze podwyższyli na 3:1.

– Miał strzelać Paweł Barański, ale kilka dni przed meczem Przemkowi urodziła się w córeczka. Chcieliśmy, żeby strzelił bramkę i zrobił „kołyskę”. Niestety musi jeszcze na nią poczekać. Fajnie się zachował Paweł, że oddał tego karnego. Po tym poznaje też także jedność w drużynie, co mnie cieszy. A karny? Nie pierwszy niestrzelony i nie ostatni. Myślimy już o tym, co będzie w następnym meczu w Łodzi – kończy Rafał Krzyśka.

Chorzowianie zmierzą się bowiem – w sobotę, 5 listopada (godz. 19.00) – z Widzewem Łódź. Beniaminek Futsal Ekstraklasy wyprzedza ich o dwa miejsca i trzy punkty.

Jeszcze więcej wiadomości z Chorzowa