Ruch Chorzów mimo początkowych problemów pokonał na własnym stadionie Pogoń Grodzisk Mazowiecki 4:1 (1:1). Tym samym Niebiescy wygrali drugie spotkanie z rzędu.
Podopieczni Jarosława Skrobacza nie zaczęli najlepiej meczu z Pogonią i to goście pierwsi strzelili bramkę. Tuż przed przerwą wyrównanie gospodarzom dał Michał Mokrzycki, a w drugiej połowie zobaczyliśmy festiwal strzelecki w wykonaniu Ruchu. Chorzowianie zaaplikowali rywalom jeszcze trzy gole.
Już w pierwszej minucie meczu Łukasz Janoszka był bliski otwarcia wyniku. Doświadczony gracz szybko zdecydował się na strzał, ale piłka trafiła w słupek. Mimo tego, że Ruch kontrolował grę to przyjezdni niespodziewanie zdobyli pierwszą bramkę. W 10. minucie spotkania Apolinarski mocno uderzył prawą nogą i futbolówka znalazła drogę do bramki tuż przy słupku.
Pogoń przejęła w kolejnych minutach inicjatywę i pod bramką Niebieskich kilka razy zrobiło się gorąco. Gospodarze wyraźnie musieli się otrząsnąć po trudnym początku. Do wyrównania mógł doprowadzić Szczepan w 36. minucie. Napastnik przelobował bramkarza, ale ostatecznie piłka uderzyła w słupek. Na całe szczęście remis udało się wywalczyć tuż przed przerwą. Chorzowianie wykonali rzut rożny, piłka po strzale uderzyła w poprzeczkę, lecz we właściwym miejscu znalazł się Mokrzycki, który nie pomylił się przy dobitce.
– My tak pozytywnie nie patrzymy szczególnie na ten początek. Myślę, że elementy tej pierwszej połowy… Po prostu nie wypada nam tak grać. Nie wiem nawet jak to powiedzieć. Nie potrafiłem nawet pewnych zachowań wprost sobie wyobrazić. Sami prosiliśmy się o to, żeby zespół Pogoni stworzył sobie sytuacje i prowadził 2:0. Przestrzegaliśmy się cały tydzień, przestrzegaliśmy się przed meczem. Pierwszy raz taka połowa zdarzyła się od kiedy tutaj jestem w Chorzowie i pierwszy raz tak gorąco było w szatni – mówił na konferencji po spotkaniu trener Ruchu Chorzów Jarosław Skrobacz.
Od początku drugiej połowy Ruch wyraźnie przejął inicjatywę. Zawodnicy 14-krotnego Mistrza Polski szybko przełożyli ten fakt na bramki. W 53. minucie na listę strzelców wpisał się Janoszka, który wykorzystał dobre dośrodkowanie i bez problemów pokonał bramkarza. Niebiescy naciskali coraz mocniej tworząc kolejne sytuacje. Piłka ponownie znalazła się w siatce drużyny z Grodziska Mazowieckiego, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Nie zniechęciło to chorzowian i w 75. minucie swoją szansę wykorzystał Szczepan, który głową umieścił futbolówkę w bramce. Kropkę nad „i” postawił 4 minuty później snajper, chociaż gol został zapisany jako trafienie samobójcze Chorosia.
– Niewiele trzeba, żeby zabrakło nam centymetrów w jedną czy drugą stronę, a przeciwnik na koniec też znalazł się w polu karnym i niekiedy niewiele trzeba, żeby tą bramkę stracić i jest nerwowość. Zamykamy ten temat. Wygraliśmy, zdobyliśmy trzy punkty i nie będziemy rozliczani z tej pierwszej połowy. Nikt już nie będzie pamiętał za tydzień, jeśli wygramy w Chojnicach – ocenił Skrobacz.
Ruch Chorzów – Pogoń Grodzisk Mazowiecki 4:1 (1:1)
0:1 Jakub Apolinarski, 10 min.
1:1 Michał Mokrzycki, 45 min.
2:1 Łukasz Janoszka, 53 min.
3:1 Daniel Szczepan, 75 min.
4:1 Daniel Szczepan, 79 min.
Ruch: Bielecki – Kasolik (72 Kulejewski), Sikora, Szywacz – Żuk, Mokrzycki, Marković (61 Wyroba), Malec (72 Wójtowicz) – Foszmańczyk (72 Żagiel), Janoszka (84 Bąk) – Szczepan; trener: Jarosław Skrobacz.
Rezerwowi: Osobiński, Będzieszak, Szkatuła, Stępień.
Pogoń: Mirus – Theus (90 Zimmer), Zembrowski, Łoś, Sławek – Apolinarski (78 Sacharuk), Pawłowski (72 Choroś), Kołaczek, Wrzesiński (78 Kalinowski), Lisowski (72 Bortniczuk), Sarmiento; trener: Krzysztof Chrobak.
Rezerwowi: Haluch, Szymański, Urbański, Łukaszczyk.
Żółte kartki: Lisowski, Kołaczek.
Sędziował: Szymon Lizak (Poznań).
Widzów: 5 812.