Ma zaledwie 18 lat, a na swoim koncie zapisał już ponad 50 występów w barwach Ruchu Chorzów, debiutował w Reprezentacji Polski U’21, a poza sportem postanowił studiować prawo. Dodatkowo swoją postawą uosabia powtarzane przy Cichej 6 hasło „praca, pokora, determinacja”. Poznajcie Tomasza Wójtowicza.
Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną?
Wszystko zaczęło się od moich rodziców, którzy zapisali mnie do mniejszej akademii piłkarskiej Silesia w Katowicach. Tam stawiałem swoje pierwsze kroki przez około 3 lata. Później przeniosłem się do Szkoły Podstawowej nr 21 im. Gerarda Cieślika w Chorzowie i tym samym zacząłem treningi w zespole UKS Ruch Chorzów. Następnie trafiłem do akademii Ruchu, a później do pierwszej drużyny.
Można śmiało stwierdzić, że jesteś „produktem” całego systemu szkolenia Ruchu. Jak oceniasz jego poziom i komu najwięcej zawdzięczasz w tym okresie?
Oceniam go zdecydowanie dobrze. Były to na pewno fajne lata! Dużo zawdzięczam trenerom na poszczególnych szczeblach, przede wszystkim trenerowi Gruchalskiemu, u którego bardzo się rozwinąłem. Wtedy zaliczyłem naprawdę spory postęp. Nauczył on mnie i moich kolegów po prostu cieszenia się piłką. Myślę, że to wyróżnia tę akademię – cieszenie się grą w piłkę i zarażanie pasją. To jest ważne i tego zdecydowanie nie brakuje w Chorzowie.
Twój talent rozwija się w błyskawicznym tempie. Za tobą ponad 50 występów w barwach pierwszej drużyny. Jak oceniasz ten okres i to jak odnalazłeś się w tym zespole?
Muszę przyznać, że szybko to zleciało. Pamiętam, jakby to było wczoraj, swoje pierwsze mecze czy to w pucharze podokręgu, czy też pierwszy występ ligowy tutaj przy Cichej z Kluczborkiem. Naprawdę nie wiem, kiedy to tak szybko minęło. To na pewno dla mnie super okres zwłaszcza jako wychowanka Ruchu. Było to dla mnie od dziecka marzenie. Jest to bardzo fajne uczucie, że ta praca oraz determinacja potrafią przynieść efekt. Bardzo się z tego cieszę, że mogę tu grać i bawić się piłką.
W drużynach juniorskich miałeś pewnie wielu znajomych, którzy byli twoimi rówieśnikami. Często ten przeskok do seniorskiej szatni nie jest prosty. Jak było w twoim przypadku?
Wydaje mi się, że szatnia w Ruchu jest bardzo specyficzna, a atmosfera która tu panuje, jest wyjątkowa. Jest to prawda, że czasem ten przeskok z juniorskiej do seniorskiej piłki jest ciężki, ale ze względu właśnie na wspomnianą atmosferę oraz to jacy są w niej zawodnicy nie było to trudne. Łatwo było mi się dostosować i zaadaptować do nowych warunków. Jest w tym duża rola doświadczonych graczy takich jak Tomek Foszmańczyk czy Łukasz Janoszka, którzy trzymają tę atmosferę i dbają o to, żeby każdy w tej szatni czuł się dobrze.
Twoja przygoda z Ruchem to piękna przygoda. Grałeś z Niebieskimi na trzech poziomach rozgrywkowych, w tym czasie zaliczyliście dwa awanse. Ciężko w takim tempie zaadaptować się do coraz większych wymagań na boisku?
Swoje pierwsze występy zaliczałem na boiskach trzeciej ligi i nie można ukrywać, że widać różnice poziomów. W każdej kolejnej jest on coraz wyższy, zawodnicy są coraz lepsi i trzeba się przystosować. Gra musi wyglądać lepiej, jest przede wszystkim szybsza. Wydaje mi się, że w miarę sobie radzę, bo to, że trener dalej na mnie stawia oznacza, że jakość jest odpowiednia. Myślę, że mamy tylu doświadczonych zawodników, którzy grali na tym poziomie albo wyższym, że ciągną za sobą tych mniej doświadczonych w górę i wszyscy na tym korzystają.
Pozycja wahadłowego, na której aktualnie grasz w pełni ci odpowiada czy w przyszłości widziałbyś się jednak w innej roli na boisku?
Zazwyczaj w drużynach juniorskich grałem na pozycji skrzydłowego, ewentualnie bocznego obrońcy. Wahadło było dla mnie nowością i pierwszy raz na nim zagrałem, jak trener Skrobacz przyszedł do Ruchu i tak już zostało. Wydaje mi się, że dla mnie jest to dobra pozycja. Jestem wybiegany i intensywność nie stanowi dla mnie problemu, a jest to dosyć ważne dla tej roli. Myślę, że przez ten czas kiedy gram, przyswoiłem pewne automatyzmy i powoli wahadło staje się moją nominalną pozycją.
Jesteś na początku swojej kariery, ale zapewne masz na siebie jakiś plan, a w twojej głowie są jakieś marzenia. Jak dalej widzisz swoją przygodę z piłką?
Każdy ma swoje cele i ambicje, ale ja nie lubię wybiegać tak daleko w przód, zwłaszcza że jest to tak naprawdę dopiero mój drugi poważny sezon w seniorskiej piłce. Na razie korzystam z tego, że dostaję tyle szans i mogę grać regularnie. Głównie skupiam się na tym, aby jak najlepiej występować w aktualnym sezonie, koncentrować się na każdym kolejnym meczu i cały czas się rozwijać. Wiadomo, że chciałbym w przyszłości być na jeszcze wyższym poziomie, ale mam nadzieję, że w tym sezonie zaliczę jeszcze trochę rozwoju. Jeszcze raz powtórzę – nie lubię za bardzo wybiegać do przodu, trzeba skupić się na tym, co tu i teraz oraz robić jak najlepiej to co się potrafi.
Spróbujmy od innej strony. Jakie są twoje ulubione rozgrywki zagraniczne, w których chętnie byś się zobaczył? Może jest jakiś klub, któremu kibicujesz?
Liga angielska i niemiecka to są dla mnie topowe rozgrywki, które przyciągają oko i każdy młody zawodnik marzy o grze w tych krajach. Jeżeli chodzi o kluby, to od dziecka sympatyzuję z FC Barceloną, ale lubię też Inter Mediolan oraz Bayern Monachium. Myślę, że trzeba mierzyć siły na zamiary i na spokojnie poczekać, co przyniesie przyszłość!
Masz jakiś wzór piłkarski? Jest jakiś zawodnik, który teraz lub w przeszłości ci imponuje, a może taki, którego grę podpatrujesz?
Jak byłem młodszy, to myślę, że jak wielu kimś takim był Leo Messi. Aktualnie bardziej staram się śledzić zawodników na konkretnej pozycji, na tej której gram. Przede wszystkim oglądam mecze, patrzę jak to wygląda na tym najwyższym poziomie i staram się z tego wyciągać coś dla siebie.
Piłka to na pewno największa część twojego życia, a także poświęcanego czasu. Co lubisz robić w wolnym czasie i jakie masz odskocznie od tego futbolowego świata?
Jak trenuje się piłkę na poważnie, to towarzyszy ona na każdym kroku, a oprócz tego interesuję się muzyką. Słucham głównie tej starszej. Dodatkowo skończyłem właśnie szkołę i wybieram się na studia. Dostałem się na prawo na Uniwersytecie Śląskim. To jest też coś, co interesuje mnie poza piłką i poświęcam temu uwagi tyle, ile się da, żeby nie cierpiała na tym sportowa kariera.
Rozmawiał Wojciech Czaputa